źródło: Getty Images
Od dorosłych słyszą o ogniach piekielnych, złych prezerwatywach i dobrych dziewicach. Ze strachu przed potępieniem i ciążą, ale też z braku elementarnej wiedzy nastolatki uprawiają seks oralny i analny. I coraz częściej łapią groźne choroby. 16-letni Jurek z Gdańska ma nabytą stulejkę, skutek zakażenia wirusem brodawczaka ludzkiego (HPV).
Kinga, 15 lat, gimnazjalistka z miasteczka pod Łodzią, mówi, że seksu nie uprawia, ale: – Oral to podstawa. Jest bezpieczny.
Na Oddziale Dermatologii i Wenerologii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Łodzi od paru dni leży 17-letni licealista. – Pierwsze, co dostrzegliśmy, to ogromne owrzodzenia na języku. Kiła – mówi prof. Andrzej Kaszuba, ordynator oddziału i krajowy konsultant ds. dermatologii i wenerologii.
– Wyraźnie widać, jaki rodzaj seksu uprawiają dziś nastolatki. Przy seksie oralnym i analnym zmiany chorobowe pojawiają się w ustach i okolicach odbytu. Z tym trafiają do nas najczęściej – mówi prof. Kaszuba. Trafiają, bo nie mają pojęcia, że seks oralny, a jeszcze bardziej analny bez zabezpieczenia (czytaj: prezerwatyw), jest dla nich groźny. Poza kiłą na oddziale wenerologicznym szpitala w Łodzi króluje wśród młodych rzeżączka, głównie ta z powikłaniami.
Z pewnością Polska nie odstaje dziś od średniej europejskiej (w Europie na choroby weneryczne zapada średnio co trzecia osoba w wieku 15-24 lata). A być może nawet Europę przegania.
– Cierpią szczególnie dziewczynki, bo to im częściej przytrafiają się stany zapalne, bakterie, wirusy, uszkodzenia odbytu – wylicza Izabela Jąderek, seksuolożka i edukatorka seksualna. Piszą do niej już dziewięciolatki.
No i te obozy dla młodzieży. Izabela Jąderek: – Konia z rzędem temu dorosłemu, który wie, co to kamienna twarz. A w tej bardzo dziś popularnej wśród młodzieży zabawie biorą udział nawet 11-latki. I wyjaśnia: kilku chłopców siada przy stole, a pod nim kuca dziewczynka. Wybiera chłopca, zdejmuje mu majtki i wkłada sobie penisa do ust. Dzieci stojące obok odgadują, który miał szczęście. Odpada ten, który nie potrafi zachować kamiennej twarzy.
W dużej mierze winę za niewiedzę o seksie wśród nastolatków ponosi brak edukacji seksualnej w szkołach. Pod koniec roku Ponton ujawnił wyniki ankiet. – Wyszły rzeczy okropne. Edukacji albo w ogóle nie ma, albo zajęcia prowadzą osoby niekompetentne. Takie, które potrafią powiedzieć, że dziewczynka uprawiająca seks jest jak nadgryzione jabłko – mówi Aleksandra Józefowska, koordynatorka Grupy Edukatorów Seksualnych Ponton.
Ostatnio edukatorzy z Pontonu przyjrzeli się podręcznikom do wychowania do życia w rodzinie i znaleźli w nich takie kwiatki: „seks bez ślubu akceptują głównie najsłabsi uczniowie”, dziewica to dziewczyna, która „nie rozmienia się na drobne”, chłopcom zwykle zależy na tym, by jego żoną została taka dziewczyna, która wcześniej „nie próbowała”, „ginekolog to nie dentysta i dziewczynki nie powinny do niego chodzić zbyt często” oraz: prezerwatywy „są z gumy i pękają”, „nie zapobiegają większości chorób przenoszonych drogą płciową”.
– A potem w kraju, w którym śmiertelne żniwo zbiera rak szyjki macicy, słyszymy, że dziewczynki boją się ginekologa jak ognia, bo ginekolog kojarzy im się nie z higieną zdrowia, tylko z kłopotami, z ciążą. A one, to także słyszymy, wolą mieć nawet HIV niż być w ciąży – martwi się Aleksandra Józefowska z Pontonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz