Jak podają media, podczas ubiegłotygodniowej wizyty premier Kopacz u premiera Arsenija Jaceniuka na Ukrainie, miało dojść do zamachu, który został udaremniony przez służby.
Według przekazów mediów, gdy kolumna z premiera miała przejeżdżać na odcinku Bykownia-Boryspol, lokalne służby i BOR odnalazły zawiniątko, które okazało się być granatnikiem RPG-26. Na terenie znaleziono również specjalne miejsce przygotowane do ostrzału.
Premier Kopacz wyruszyła na Ukrainę i wzięła udział w uroczystościach upamiętniających polskich więźniów sterroryzowanych i mordowanych przez NKWD w 1940 roku. W związku ze znaleziskiem zmieniono trasę podróży. Wersję wydarzeń potwierdza BOR.
Internauci już masowo komentują niedoszły zamach. Z jednej strony, przypomina się, że choćby w 2008 roku ostrzelano kolumnę ze śp. Lechem Kaczyńskim, choć do dziś nie wiadomo czy była to akcja skoordynowana i czy działanie było intencjonalne. Prezydent miał wtedy szczęście, pani premier tym razem również.
Z drugiej strony opiniotwórcza strona pitu-pitu 0.7 spogląda na temat z innej perspektywy zaznaczając, że mógł to być zwykły przypadek napompowany przez media.
– Pojedź na Ukrainę, dziw się że metr pod ziemia znaleziono stary radziecki granatnik – czytamy.
W dyskusjach pojawia się również element humorystyczny. Przypomina się bowiem, że polskie władze na Ukrainie mają szczęście do „zamachów”. Chodzi oczywiście o atak jajkiem na prezydenta Komorowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz