2017/11/29

Ewa Błaszczyk o wybudzeniu córki: Postęp można traktować jak cud

Ewa Błaszczyk /Michał Dykuj /Agencja FORUMNIE TRUDNO ZAUWAŻYĆ ŻE BŁASZCZYK  MA OBSESJĘ !!!  NIE MOŻE ZROZUMIEĆ I NIE CHCE ŻE TAK NAPRAWDĘ JEJ CÓRKI JUŻ DAWNO NIE MA !!!  JEST OSOBA SZTUCZNIE UTRZYMYWANA PRZY ŻYCIU I  TO  WSZYSTKO !!!!  ALE TO JEST CHOROBA I MOŻNA JEJ  JEDYNIE WSPÓŁCZUĆ TEJ CHOROBY W WYNIKU KTÓREJ OLAŁA ZDROWĄ CÓRKĘ I SKUPIŁA SIĘ NA TEJ KTÓREJ  TAK NAPRAWDĘ  DAWNO JUŻ  NIE MA !!!                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       Półtora roku temu córka Ewy Błaszczyk (62 l.) przeszła operację wszczepienia stymulatora mózgu. Zabieg przeprowadzony został w Olsztynie, gdzie znajduje się specjalistyczna klinika profesora Wojciecha Maksymowicza. Jak dzisiaj czuje się Ola?Nowatorska metoda stosowana wcześniej już z sukcesami w Japonii jest wielką szansą dla osób, które zapadły w śpiączkę. Szansą na wybudzenie i powolny powrót do w miarę normalnego życia. Dzisiaj widać, że ten wysiłek warto było podjąć. Niedawno w poruszającym wywiadzie, jakiego Ewa Błaszczyk udzieliła dziennikarce Joannie Racewicz dla miesięcznika "Pani", tak to opisywała:
- Ola reaguje, ma przytomniejsze spojrzenie, wydaje mi się, że uważniej słucha. To nie jest coś bardzo spektakularnego, nie rozstąpiła się ziemia. Ola jest w procesie, w całej serii drobnych kroczków, które może zauważyć tylko ktoś, kto ją widzi każdego dnia. Jej stan się poprawia, zamiast degradować.Aktorka wypracowała sobie również swoisty sposób rozmowy z córką. - Nie rozmawiamy werbalnie, to jasne. Nie mam cienia wątpliwości, że teraz Ola bardziej na mnie reaguje. U niej w pokoju jest drewniana podłoga. Słyszy, kiedy idę, kiedy stukają obcasy. Ma wtedy szybszy oddech, wchodzi w stan swojego podniecenia, radości. Rozmawiamy sobie... Ola wydaje dźwięki, jakby chrumkanie. Ja robię to samo na podobnych częstotliwościach. To taka nasza rozmowa - mówi.
Wypadek Oli całkowicie zmienił życie Ewy Błaszczyk. Rozpoczęła się walka o córkę. Ale nie tylko. Ogromnym doświadczeniem, jakie aktorka zdobyła, postanowiła podzielić się z innymi. Założyła w Warszawie słynną już klinikę Budzik. W ciągu 5 lat jej istnienia udało się wybudzić aż 37 dzieci. Postanowiła pójść za ciosem. W kwietniu tego roku powstał w Olsztynie Budzik dla dorosłych. Na efekty jego pracy nie trzeba było długo czekać.
Dwa miesiące później wybudził się w klinice pierwszy pacjent. Wkrótce podobna placówka ma powstać w Chorzowie. Marzeniem aktorki jest neurocentrum, w którym pacjenci mieliby dostęp do najnowocześniejszych metod leczenia i technik eksperymentalnych. W takim ośrodku nie tylko oni znaleźliby fachową pomoc. Również ich rodziny otrzymałyby tak ważne w takich sytuacjach wsparcie.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że bez wielkiego zaangażowania aktorki los ludzi znajdujących się w śpiączce byłby dużo gorszy. A czy po 17 latach od wypadku można jeszcze mieć nadzieję na wybudzenie Oli?
- Widziałam 75-letnich ludzi po udarach. Lekarze twierdzili, że nie ma już mowy o regeneracji, a podanie im komórek macierzystych czyniło cuda. Komórki macierzyste potrafią nawiązać kontakt z niezniszczonymi obszarami mózgu i uczą je wszystkiego od początku, jak dziecko. Ogromnie podziałało to na moją wyobraźnię - mówi w wywiadzie. - Po 17 latach każdy postęp w przypadku Oli można traktować jak cud!
***



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz