2015/04/26

Karolina Elbanowska o rządowym projekcie kolektywizacji sześciolatków

Dodano: 27.04.2015 [07:17]
Karolina Elbanowska o rządowym projekcie kolektywizacji sześciolatków - niezalezna.pl
foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Reforma rolna wdrażana była przez siedem lat. Siódmy rok z rzędu wprowadzana jest też reforma obniżenia wieku szkolnego. Historia lubi się powtarzać. Warto zawalczyć o swoje dziecko i postarać się o odroczenie obowiązku szkolnego.

Siedem długich lat kolektywizacji ziemi w Polsce nie przyniosło rezultatów oczekiwanych przez władze PRL. Chłopi nie poddali się propagandzie i nie oddali ziemi do PGR-ów. Nie podziałało przekonywanie, że „tak jest na Wschodzie”, obok innych, bardziej brutalnych argumentów. Polscy chłopi uchronili nie tylko swoją ojcowiznę, ale też gospodarkę całego kraju przed jeszcze głębszą zapaścią.

PRL się skończył. Dziś mamy inne reformy i inne argumenty, ale władza, tak jak wtedy, działa podobnie, demolując życie obywateli i całe państwo. Reforma obniżenia wieku szkolnego wprowadzana jest pod powtarzanym jak mantra hasłem, że „tak jest na Zachodzie”. Tak naprawdę rząd chce przyspieszyć edukację naszych dzieci, by szybciej szły do pracy i zasypywały swoimi składkami dziurę w budżecie i ZUS.

„Obywatelski” przymus

Toporności, z jaką „obywatelska” partia władzy traktuje obywateli, nie powstydziliby się propagandyści „ludowej” władzy wprowadzający reformę rolną. Partia „obywatelska”, jak nazwa wskazuje, uważa się za kwintesencję obywatelskości i sami obywatele są już potrzebni tylko do zatwierdzania jej decyzji przez aklamację. Rodzice sześciolatków zebrali przeciw wywłaszczaniu ich z praw rodzicielskich 1,6 mln podpisów. Partyjni notable stwierdzili, że brakuje jeszcze 30 mln podpisów (sic!) i odrzucili w marcu tego roku kolejny, trzeci już społeczny projekt w tej sprawie. Partia przecież wie najlepiej, co jest dobre dla dzieci.

Polskich rodziców próbuje się wbić w kompleksy: „Czy wasze dzieci są głupsze od tych na Zachodzie?”.Prymitywny argument, obliczony na niewiedzę odbiorcy, nie trzyma się faktów. Sztywny obowiązek dla młodszych dzieci obowiązuje tylko w 14 z 28 państw Unii. Mali Duńczycy, Finowie, Szwedzi, Litwini, Bułgarzy, Estończycy i Łotysze rozpoczynają edukację w wieku 7 lat. Dzieci urodzone np. w lipcu 2009 w Austrii, Liechtensteinie, Czechach, na Węgrzech, w Słowacji czy Niemczech, rozpoczynają edukację dopiero w kolejnym roku szkolnym.

Edukacyjnym wzorem z Sevres jest dla naszych władz Wielka Brytania, gdzie do szkół posyła się pięciolatki. Efekty są opłakane: pięciokrotnie wyższa od unijnej średniej skala niepowodzeń szkolnych i podobny rekord w ponurej statystyce szkolnej przemocy. Z drugiej strony mamy Finlandię, która ma w szkole siedmiolatki i system edukacyjny uważany za najlepszy na świecie.

Podstawowa szkoła wieczorowa

Od września do klas pierwszych ma trafić dwa razy więcej pierwszaków niż zwykle.

Sztywny obowiązek edukacji sześciolatków wprowadzany jest w najmniej odpowiednim demograficznie momencie. Roczniki 2008 i 2009 są bowiem najliczniejsze od 16 lat. Od września sześciolatki w wielu szkołach będą chodzić nawet na trzy zmiany. Na sale lekcyjne przebudowywane będą gabinety dyrektorów, biblioteki, a nawet pomieszczenia dla woźnych. Na warszawskiej Białołęce głośno o szkole, w której jest już teraz 16 klas pierwszych. Ale rekord padnie prawdopodobnie w szkole na Bemowie, gdzie zabraknie liter alfabetu na oznaczenie wszystkich oddziałów dla pierwszaków. Nie lepiej jest w innych miastach. „Gazeta Krakowska” cytuje matkę ze szkoły na Ruczaju: „Żartem można by powiedzieć, że dzieci będą się uczyć w systemie wieczorowym. Jednak nikomu nie jest do śmiechu. To oznacza, że idąc do pracy, będę zostawiać dziecko w świetlicy rano, a ono będzie zaczynać zajęcia np. o godz. 14 i kończyć o 18”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz