Brat znanego piosenkarza jest uzależniony od narkotyków. Najgorsze jest jednak to, że nie chce się leczyć. Choć Iwan Komarenko (39 l.) całe dorosłe życie spędził w Polsce, to nie zapomina o rodzinie, którą zostawił w Rosji. – Nie jest mi obojętne, co się dzieje w domu i w mojej ojczyźnie – mówi gwiazdor.
We wtorek Iwan Komarenko poleciał do Moskwy, gdzie z zespołem No Logo będzie kręcił antywojenny teledysk „Chociaż ptaki odleciały”.
– Jest uzależniony od kilku dobrych lat, od czasów wojska. Siergiej pracuje na zmiany. Po dniu pracy ma dwa dni wolne. Wtedy bierze narkotyki – opowiada piosenkarz. Dodaje, że jak brat nie ma pieniędzy na inne narkotyki, to bierze spice – tani narkotyk z Chin, który wygląda jak marihuana, a jego zażycie prowadzi do zatrucia i niewydolności oddechowej. Kilkadziesiąt osób zmarło po tym specyfiku.
– Po tym środku brat ma halucynacje. Ostatnio wyciągali go z rzeki, bo wydawało mu się, że nasza mama się topi i on tam skoczył, by ją ratować – mówi nam Iwan.
Martwi się o mamę, która na co dzień opiekuje się bratem i stara się go pilnować, żeby do pracy chodził świeży, zadbany. – Gdyby nie ona, brat na pewno by już nie żył. A mama jest już po „60” i sama miała ciężkie życie, a teraz, zamiast się nim cieszyć, musi pilnować brata – mówi piosenkarz.
Bardzo chciałby, aby brat się leczył. Załatwił mu nawet terapię w Polsce u jednego z księży w Małopolsce, jednak Siergiej odmówił. Komarenko jest załamany. Nie wie, co ma robić. –Jeżeli on sam nie zechce, to nikt go nie zmusi do leczenia – przyznaje ze smutkiem gwiazdor.
Bardzo chciałby, aby brat się leczył. Załatwił mu nawet terapię w Polsce u jednego z księży w Małopolsce, jednak Siergiej odmówił. Komarenko jest załamany. Nie wie, co ma robić. –Jeżeli on sam nie zechce, to nikt go nie zmusi do leczenia – przyznaje ze smutkiem gwiazdor.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz