Od chwili, kiedy szef działu śledczego „Wprost” Michał Majewski opublikował na Twitterze informację, że są nowe taśmy, rozpoczęły się spekulacje dotyczące ich bohatera. Sprawa skończyła się tak, że jeszcze przed publikacją Roman Giertych sam zgłosił się do „Gazety Wyborczej” informując, że nagrania dotyczą jego. Były polityk przyznał, że trzy lata temu zostało nagrane jego spotkanie z Piotrem Nisztorem i Janem Pińskim.
Wypróbuj CANAL+ za 21 zł/miesięcznie. Oglądaj mecze Ligi Mistrzów na swoim TV.
Podczas suto zakrapianego spotkania Giertych pozwolił sobie m.in. na żarty z katastrofy smoleńskiej. Parodiował ostatnią rozmowę braci Kaczyńskich przed rozbiciem się tupolewa.
- Cześć L. Jak mamusia, zdrowa? - Mamusia zdrowa. - W szpitalu? - No, jeszcze w szpitalu. - Co u ciebie słychać, drogi L.? - No u mnie (...) prowokację zrobić. Na pewno Tusk prosił Putina, żebyśmy (...). No więc chce, żebyśmy byli zablokowani. Ląduj i tyle. No. No to pogadamy później. Wyślij Błasika, nie rób tego sam.
Drugim wątkiem, który budzi oburzenie jest rozmowa Giertycha o homoseksualistów. Mecenas postuluje stworzenie listy stu najbardziej wpływowych homoseksualistów w polskiej polityce. I wymienia: – Na pierwszym dałbym: Jarek, drugie Kulczyk, trzeci Ziobro, po kolei.
Giertych mówi też, że homoseksualistą był jeden z polityków, który zginął pod Smoleńskiem. Żałuje też, że nie wiedział tego wcześniej, w 2007 roku, bo wtedy mógłby go zniszczyć publicznie. W nagraniu pada nazwisko tego polityka, ale redakcja "Wprost" zdecydowała się na jego wycięcie z tekstu.
Z „taśm Giertycha” wynika, że prawnik i polityk, który ostatnio przekonuje jak blisko mu do PO, chciał zarabiać na odsprzedaży praw autorskich do niewygodnych książek o najbogatszych Polakach.
– Możemy taki "way of life" zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę sprzedawał. Za tę robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie mega bestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa, tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię – proponował Piotrowi Nisztorowi i Janowi Pińskiemu Giertych.
Mecenas, obecnie łączony z liderami Platformy Obywatelskiej, rozmawiał z dziennikarzem i obecnym redaktorem naczelnym „Uważam Rze” na temat odkupienia praw autorskich do książki Nisztora o Janie Kulczyku. "Wprost" sugeruje, że mowa nawet o 400 tysiącach złotych. Kulczykowi mogło na tym zależeć ze względu na fragmenty książki, które mogłyby być nieprzyjemne dla jego ojca.
Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny. (...) Czy nie możemy napisać książki o Solowie (Michale - red.) (...) O Czarneckim (Leszku - red.) można napisać trzecią książkę. (...) No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? (...) Zadasz mu (Sołowowi - red.) pytanie, czy w 1982 r. przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie. Dziewięć takich pytań. (...) Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne.Czytaj więcej
Mecenas przekonywał Nisztora, że lepiej wyjdzie na tym, jeśli nie będzie publikował napisanych przez siebie książek. Giertych uważa, że nie zarobiłby tyle pieniędzy, co na publikacji, a do tego Kulczyk mógłby mu zagrozić procesem.
Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. I tyle, tak? Cała para (...) pójdzie w gwizdek. Ty nie wyrwiesz kasy, ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu (Kulczykowi) tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym. Czytaj więcej
Mecenas tłumaczył, że miliarder odkupi prawa autorskie do tej książki poprzez anonimową spółkę. Dzięki temu Nisztor zarobiłby aż 5 razy tyle co za „mega bestseller”. Niestety „Wprost” nie opublikował wszystkich słów zawartych w taśmach. W miejscu, gdzie wypowiada się Nisztor, pojawiają się jedynie omówienia jego wypowiedzi.
źródło: "Wprost"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz