2015/09/25

kobiety? Eee nie…

Pewnego zimnego, zimowego wieczoru w jednym z mieszkań na sporych rozmiarów osiedlu spotkało się dwóch przyjaciół.
– No mówię ci. Jestem w szoku.
– Nie wierzę.
– Mnie nie wierzysz? Mnie?
– No w tym przypadku nie bardzo jakoś. Szybciej bym uwierzył, że kupiłeś małpę i ci po piwo zapindala do sklepu.
Mężczyzna złapał się za głowę.
– Prawdę mówię.
– Nie… Kobiety? Eee nie, one nie fantazjują.
– Taaa i nie pierdzą, a jak już to na tęczowo. Stuknij się w łeb chłopie. One częściej myślą o seksie niż my razem wzięci.
W tle leciała jakaś transmisja sportowa, jeden z panów sięgnął dłonią do paczki czipsów. Kilka sztuk włożył do ust.
– Opowiedz – zażądał, mówiąc z pełną buzią.
– Obleśny jesteś, ale dobrze.
****
– Wróciłem z nocnej zmiany. Obudziła się i poinformowała mnie łaskawie, że dawno nie miała tak zajebistego orgazmu.
– Wredna – przerwał mu opowieść.
– Ta, bo beze mnie.
– W ogóle jak ona tak mogła.
– Noo… I co dalej?
– Powiedziała, że się zabawiała jak poszedłem do pracy. Opowiedziała mi to wszystko ze szczegółami…
****
– Położyłam się na plecach, zwinęłam sobie twoją poduszkę i wsadziłam pod tyłek. Wiesz przecież, że tak lubię – patrzyłam na niego jak przełyka ślinę. Postanowiłam dalej go dręczyć.
– Użyłam tego nowego ustrojstwa co mi pod choinkę sprezentowałeś.
– Ale to jest do masowania ciała.
– A co do cholery, łechtaczka nie jest ciałem? – podparłam się rękoma o biodra. – Zaczęłam fantazjować.
– Kobiety nie fantazjują.
– Chcesz wiedzieć? – pokiwał głową w odpowiedzi. – To zamknij się i słuchaj.
Po chwili ciszy znów podjęłam temat.
– Jak wiesz, mam koleżankę. No co robisz taką minę niewiniątka? No mam. Nie wolno mi czy jak?
– Wolno, wolno. Chociaż nie wiem czy fantazjowanie o kobietach jest dobre.
– A ty to pewnie o facetach myślisz waląc konia, tak?
– No nie… Sam nie wiem czy wolałbym usłyszeć o kobiecie czy o mężczyźnie.
– To tylko fantazja.
– No ale wiesz… Czymś podszyta.
– Tak, wyobraźnią – uśmiech numer pięć mu zafundowałam. Wyjątkowo wyglądał na zmieszanego. – Wolisz abym kłamała?
– Nie.
– No więc, jak wiesz mam koleżankę i to ona była bohaterką mojej fantazji. Naga, ze związanymi rękoma za plecami opierałam się o coś. Ona siedziała, dotykała mnie, szczypała, szarpała za włosy. Między nogami miałam to ustrojstwo nowe. Obracała to. Szarpnęła za włosy, a ja doszłam. No mówię ci… Tak poniewierającego orgazmu to ja dawno nie miałam. Nie wspomnę, że twoja poduszka była mokra. Zaśliniłam się tak, że między nogami mi ciekło.
– Jestem w szoku.
– Widzę.
****
– Powinieneś kontrolować to co ona czyta.
– Dlaczego?
– Bo się naczytała ostatnich bestselerów chyba.
Klucz przekręcił zamek w drzwiach. Skrzypnęło drewno. Zapadła cisza.
– Cześć chłopaki – powiedziałam.
– Cześć. Słyszałem, że potrafisz pierdzieć jak facet.
– Eeee. Nie przesadzaj. Człowieka rakiety nikt nie pobije.
– Rakiety?
– No. Ostatnio jak twój kolega, a mój mąż wrócił z pracy. Zdrzemną się chwilę, po czym wstał w stroju Adama wyszedł na przedpokój, puścił siarczystego bąka i powiedział, że jest rakietą.
Mężczyzna się zaśmiał.
– Jak mogłaś?
– Tak samo jak ty mogłeś opowiadać o jednorożcach.
Mężczyźni w ciszy dokończyli oglądanie transmisji i kolega szybko zmył się do domu pod pretekstem, że musi upiec ciasto.
– Nie… Mężczyźni? Eee, nie oni nie pieką ciast.
– Oj tam, to tylko stereotypy – odpowiedział kolega męża i zamknął za sobą drzwi.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       

czarwony kapturek dla dorosłych

Była sobie kiedyś piękna, młoda dziewczyna, zupełnie nie wyglądająca na swoje lata, była drobna i niziutka. Jej buzia była tak słodka i radosna, że każdy, kto tylko raz na nią spojrzał, od razu musiał ją pokochać. Dziewczyna wraz ze swoimi rodzicami mieszkała niedaleko lasu.
Dziewczyna często odwiedzała babcię, mieszkała w niewielkim domku otoczonym przez zielony las.
Pewnego dnia ofiarowała jej przepiękny prezent- czerwony aksamitny kapturek, który dziewczyna polubiła tak bardzo, że za nic nie chciała się z nim rozstawać i wszędzie nosiła go na swojej cudnej główce!
Właśnie przez to zaczęto ją nazywać „Czerwonym Kapturkiem”.
To był jeden ze słonecznych dni, gdy mama zawołała Czerwonego Kapturka i wręczyła jej wiklinowy koszyk, przykryty serwetką. W koszyku zaś był kawałek ciasta i butelka wina.
– Córko moja. Ten koszyk jest dla Babci, zanieś jej go. Pamiętaj koszyk jest ważny, nie zbaczaj również ze ścieżki pod żadnym pozorem. Pamiętaj, aby nie rozmawiać z obcymi, więc jeśli kogoś spotkasz nie rozmawiaj z nim. A gdy już dotrzesz do babci zadzwoń i bądź grzeczną dziewczynką. Rób to co czego babcia będzie od Ciebie chciała.
Czerwony Kapturek nie miał zbytnio wyjścia. Potrząsnął tylko swoją blond czuprynką.
Wyszła z domu i wbiegła do lasu raźnie podskakując, już zauważyła kolorowe kwiatki, już zbaczała ze ścieżki, już wiązała bukiecik dla babci, gdy obok niej pojawił się wielki kudłaty wilk i przemówił do niej ludzkim głosem.
– Witam Cię śliczna w moim lesie.
– Witaj. – Odpowiedziała grzecznie, bo co jak co, ale dobrze została wychowana przez rodziców. – Piękny jest Twój las i piękne w nim rosną kwiatki.
– tak, to prawda. Powiedz mi co masz w koszyczku? – Zapytał wilk.
– W koszyku niosę dla chorej Babci kawałek cista i wino. Idę do niej, by sprawić jej radość i pomóc w odzyskaniu sił.
Sprośny wilk pomyślał sobie – Ta mała wygląda bardzo ponętnie w swej czerwonej pelerynce, na pewno będzie ciaśniejsza niż stara babka, ale muszę coś wymyślić, aby pokryć obie. Zapytam ją o drogę do babci, ubiegnę, a gdy dojdzie do domu babci, już będę tam na nią czekał!
– Chcę wiedzieć gdzie mieszka Twoja babcia, powiesz mi dziewczyno?
Czerwony Kapturek odrzekł bez najmniejszego wahania:
– Moja Babcia mieszka niedaleko! Na końcu tej ścieżki rosną trzy ogromne dęby, oplecione przez krzaki leszczyny. Za tymi zaroślami jest niewielki biały domek. Bardzo łatwo do niego trafić, bo wystarczy iść prosto tą ścieżynką. Na końcu tej ścieżki mieszka moja babcia.
Wilk wykorzystał fakt, że Czerwony Kapturek zainteresował się kolejną kępą kwiatków i pobiegł nie pożegnawszy się ścieżką wprost do nieświadomej niczego Babki.
W między czasie wilk już był w ogródku babci, już witał się z gąskami.
Załatwił sprawę chędożenia z babką i zamkną ją związaną i zakneblowaną w składziku na drewno
Gdy Czerwony Kapturek dotarł na miejsce, zastał wilka przebranego w babciny czepek i koszulę nocną, leżącego w łóżku i przykrytego kołdrą. Widok ten zdziwił dziewczynkę, jednak nie podejrzewała ona jeszcze nic złego.
– Babciu!- zawołała – Dlaczego ty masz takie wielkie uszy?
– Żebym Cię mogła lepiej słyszeć, kochanie.
– A dlaczego masz takie ogromne oczy?
– Żebym Cię mogła lepiej widzieć, jaka jesteś śliczna.
– A takie duże ręce?
– Żebym Cię mogła przytulić!
– A to co piętrzy się pod kołderką po co Ci Babciu?
– Żebym Cię mogła dobrze zerżnąć!
Gdy tylko te słowa wypłynęły z pyska wilka, wyskoczył on z łóżka i rzucił się na Czerwonego Kapturka powalając ją na podłogę. Zadarł jej sukienkę nad pupę delektując się zapachem przerażenia i wstydu.
– oh nie, nie proszę. Nie rób mi krzywdy! – Krzyczał Czerwony Kapturek.
Ale wilka to nie interesowało, jeszcze bardziej błaganie w głosie dziewczyny go nakręcało. Zrobił się jeszcze bardziej agresywny. Atłasowa, czerwona pelerynka nie wytrzymała pazurów jego łap. Czerwony Kapturek płakał.
Wilk nabrał prędkości, aż Czerwony Kapturek zaczął pojękiwać z rozkoszy.
Po wszystkim wilk zszedł z Czerwonego Kapturka.
– zostań ze mną w lesie.
– nie, nie mogę. Miałam zadzwonić do mamy, że nic mi nie jest.
– to zadzwoń i powiedz, że wyprowadzasz się z domu. Powiedz, że poznałaś fajnego chłopca i że zamieszkasz z nim. A ja obiecuję, że będzie Ci u mnie dobrze. Kwiatków Ci u mnie pod dostatkiem.
Czerwony Kapturek zadzwonił do mamy i opowiedział o wszystkim swojej mamusi.
– co zrobię córeczko. Jesteś już duża i chyba wiesz co robisz. Żyj długo i szczęśliwie.
I poszli razem w ciemny las, śpiewając „gdzie strumyk płynie z wolna”.           

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz