2019/03/18

Koleżanki śmieją się z 13-letniej Zuzy, że nie współżyje. „Jesteś jak Święta Maryjka”



Bycie rodzicem to ciężki orzech do zgryzienia. Etap dojrzewania i wpływ rówieśników to coś z czym nie tylko dziecko ale i my jako rodzice musimy się zmierzyć.
Ilona po tym  co usłyszała od swojej 13-letniej córki Zuzy jest w szoku i nie do końca wie co myśleć.





W wiadomości do naszej redakcji opisała swoją sytuację i jest zdruzgotana tym, jak w obecnych czasach zachowują się młodzi ludzie. Myślą, że wszystko im wolno, a dorośli stają się już w wieku kilkunastu lat
Prawda jest taka, że nie wiem od czego zacząć, bo temat ten jest dla mnie ciężki i bolesny. W czasie jednego ze spacerów z psem moja córka zaczęła dopytywać się mnie o to, czy… jej tata, czyli mój mąż, był moim pierwszym facetem w łóżku. Wyobrażacie sobie takie pytanie z ust 13-latki?

„Ja nie ukrywam, że byłam poruszona i nawet trochę zawstydzona, ale uznałam, że muszę zachować twarz i powiedziałam Zuzi prawdę”
Wyznałam, że Radek był moim pierwszym i ostatnim partnerem. Powiedziałam, że poznaliśmy się na pierwszym roku studiów i od tamtego momentu byliśmy nierozłączni. Ona spojrzała na mnie tak, jakby zobaczyła UFO, po czym wydukała, że to dziwne i że tak naprawdę nie wiem, czy to ten właściwy, bo nigdy nie próbowałam seksu z innym. Że co?! Czy ja właśnie słucham porad od mojej córki, która chodzi do podstawówki?






Spojrzałam na nią i aż zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie biorę udziału w jakimś programie, w którym wkręca się ludzi, ale jej mina była jak najbardziej poważna. Zapytałam więc skąd takie myśli w jej głowie i czy nie jest za młoda na takie tematy.

Teraz tym razem ona była mocno zdziwiona. Stanęła aż i spojrzała na mnie zszokowana, po czym powiedziała:

„Ale jak za młoda? Mamo, ja jestem jedyną dziewicą w klasie. Wszystkie inne koleżanki swój pierwszy raz mają już za sobą. Śmieją się ze mnie, że jak nie będę testować i próbować, to nigdy nie dowiem się, kto jest dla mnie dobry i czego oczekuję od życia”

ZAMARŁAM

Nie wiedziałam, czy mam ją chwycić za kurtkę i zacząć nią trząść, czy zadzwonić do matek tych dziewczynek i powiedzieć im, co ich córki wyczyniają. Musiałam mieć niezłą minę, bo Zuza dalej kontynuowała:„A Wera to bierze nawet tabletki. Pół roku temu poszła z mamą do ginekologa. Lepiej nie wpaść, nie?”

SŁUCHAM?!

„Ja naprawdę nie mogłam tego ogarnąć i aż usiadłam na pobliskiej ławce. Złapałam córkę za rękę i zapytałam, czy ma chłopaka, z którym chciałaby to zrobić”
Z duszą na ramieniu wierzyłam, że moje dziecko jest rozsądne i powie, że nie ma, ale ona coś zaczęła kręcić. Na co ja ją mocniej przycisnęłam i zaczęła w końcu mówić. Przyznała się, że podoba jej się taki Michał ze szkoły i że pocałowała się z nim, a on powiedział jej dziś, że w piątek nie będzie jego rodziców i że mogliby to zrobić, bo on też tego nie zrobiłam.

NIE WIERZYŁAM

Patrzyłam na to moje dziecko, które dopiero od dwóch miesięcy ma okres, nie ma jeszcze piersi i nie wie nawet kim chce być w przyszłości i nie mogłam sobie wyobrazić, że może mieć jakąkolwiek świadomość tego, że jest kobietą i że zbliżenie tego typu to ogromna odpowiedzialność. Zaczęłam więc jej tłumaczyć, że nie musi się śpieszyć, bo seks jest czymś, co niekiedy może połączyć ludzi na całe życie i z reguły lepiej, żeby robili to ludzie po prostu dorośli i pewni swoich uczuć do siebie, a nie tacy, którzy czują presję otoczenia.






Wtedy Zuza przyznała mi się, że koleżanki się z niej śmieją, że nigdy tego jeszcze nie robiła i nazywają „świętą Maryjką”. Jak można? Jak można w ten sposób kategoryzować kogokolwiek. Czy te dziewczynki nie mają w domu żadnych wzorców? Czy nie ma wśród nich osoby, która mogłaby im pokazać drogę do tego, kim być i jak się zachowywać. Naprawdę oniemiałam, ale uznałam, że zadzwonię do mamy jednej z nich. Ta rozmowa mnie dobiła

„Dodzwoniłam się po kilku razach i przedstawiłam sytuację, domagając się tym samym tego, aby Oliwia przestała śmiać się z mojej córki”

Co usłyszałam zamiast słów pełnych zrozumienia i pokory? Matka Oliwii powiedziała, że niestety nic nie jest w stanie poradzić, ponieważ w takich czasach żyjemy i dzieci są bardzo rozwinięte i mają świadomość tego, że seks będzie w ich życiu prędzej czy później. Hitem jednak okazała się dalsza część wypowiedzi, po której wiedziałam, że już nie mam o czym z tą kobietą rozmawiać.






„No ale Ilona, ale dlaczego nie możesz iść z Zuzą do ginekologa po tabletki? Będziesz mieć chociaż spokój i będziesz mieć pewność, że Ci z brzuchem do domu nie wróci”

Po tym już wiedziałam, dlaczego koleżanki mojej córki nie mają wartości żadnych przekazanych z domu. Załamałam się, ale będę walczyć o swoje dziecko

Przesadnie Ilona się martwi czy ma rację?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz