2019/03/19

Łodzianka chciała zapłacić za pogrzeb sto złotych. Ksiądz ją wyśmiał

Matylda Witkowska
Pogrzeb to dla wiÄ™kszoÅ›ci ludzi nie tylko stres, ale też wydatekTej wizyty w kancelarii parafialnej w łódzkim kościele Najświętszego Zbawiciela pani Alicja nie zapomni do końca życia.

Łodzianka chciała zapłacić za pogrzeb sto złotych. Ksiądz ją wyśmiał


Pogrzeb to dla większości ludzi nie tylko stres, ale też wydatek

Tej wizyty w kancelarii parafialnej w łódzkim kościele        Najświętszego Zbawiciela pani Alicja nie zapomni do końca życia.- Taka tragedia spotkała mnie po raz pierwszy. Nie miałam żadnego doświadczenia, jeśli chodzi o obowiązujące stawki - opowiada łodzianka.
Kobieta miała przy sobie sto zł. Spytała, czy to wystarczy za pogrzeb. - A ksiądz roześmiał mi się prosto w twarz. Stwierdził, że chyba sobie żartuję, bo on płaci podatki, a pogrzeb kosztuje co najmniej 400 zł - opowiada łodzianka.
Gdy wytłumaczyła, że jeszcze nie dostała zasiłku pogrzebowego, a choroba ojca była kosztowna, ksiądz trochę opuścił.
- Ostatecznie zgodził się na o 300 zł. Kazał też napisać kilka słów pożegnania i podać je na cmentarzu - opowiada.
Kolejny szok pani Alicja przeżyła podczas pogrzebu na cmentarzu. Gdy wręczyła karteczkę z pożegnaniem, ksiądz odpowiedział, że jej odczytanie to usługa ponadstandardowa i należy się kolejne 200 zł.
- Mąż mu dał, bo na cmentarzu ja i moja mama płakałyśmy jak bobry i już nie miałyśmy siły się kłócić - tłumaczy łodzianka.
Ks. Leszek Czuba, który udzielał posługi, zapamiętał to trochę inaczej.
- Powiedziałem, że 100 złotych to jednak troszeczkę za mało, a odpowiednią kwotą było 300 -400 zł, ale na pewno się nie śmiałem - zastrzega kapłan. - 100 złotych to za mało, bo 50 stanowią koszty dojazdu i kościelnego. Nie zaproponowali, że mnie podwiozą. Gdyby ta pani zapłaciła sto, do podziału między księży zostałoby tylko pięćdziesiąt zł - tłumaczy ks. Czuba. I zarzeka się, że dodatkowych pieniędzy za odczytanie pożegnania nie brał. - W kopercie było 300 zł i tyle wpisałem do zeszytu - zapewnia.
Kwestie finansowe wyjaśnia też ks. Grzegorz Klimkiewicz, proboszcz parafii. - Pieniądze z tacy przeznaczane są w całości na utrzymanie kościoła i plebani, ogrzewanie i remonty - tłumaczy. - Jedyne dochody księży pochodzą z ofiar za posługi - dodaje.
Z kosztów pogrzebu z zamawianą często mszą za zmarłego, odlicza się w sumie sto zł. Pozostałe pieniądze księża dzielą między siebie. W parafii Najświętszego Zbawiciela jest ich czterech, opłatę dzieli się na pięć, bo proboszczowi tradycyjnie należy się podwójna stawka. Rocznie do podziału są pieniądze z około 100 chrztów, 150 pogrzebów i około 50 ślubów. Zakładając, że za chrzest daje się 100 zł, za ślub 500 zł, a za pogrzeb 400, przychód księdza za posługi wynosi około 18 tys. zł rocznie, czyli 1,2 tys. miesięcznie. Proboszcz ma dwa razy tyle. Do tego dochodzi praca poza parafią i intencje mszalne.
Rocznie ksiądz płaci około 4 tys., wikary około 2,5 tys. zł podatku skarbowego oraz niedużą składkę na diecezję.
Teoretycznie opłaty za posługi powinny wynosić co łaska. - W archidiecezji łódzkiej nie ma żadnych ustalonych stawek dotyczących posług dusz-pasterskich - mówi ks. Zbigniew Tracz z Kurii Archidiecezji Łódzkiej.
Tymczasem stawki w parafiach raczej są ustalone odgórnie. Najtaniej w regionie można pochować zmarłego w Mierzynie (w powiecie piotrkowskim), gdzie płaci się od 200 do 400 zł. Średnia stawka za pogrzeb to 400 zł, ale np. w zduńskowolskiej parafii św. Maksymiliana Kolbego nasi reporterzy za pogrzeb musieli zapłacić nie mniej niż 700 złotych.
Zasiłek pogrzebowy wynosi 6.632,76 zł. Od września zmiej-szy się mniej więcej o 300 zł.
Pogrzeb to dla większości ludzi nie tylko stres, ale też wydatek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz