Jak długo jeszcze dla polskich sądów najważniejszym wyznacznikiem dobra dziecka będzie bogactwo przyszłych rodziców?! Czy miłość i uczciwość bliskich to za mało, by adoptowane dziecko było szczęśliwe?! Że tak jest, przekonała się właśnie rodzina z Radomia, która chciała adoptować swego 2-letniego siostrzeńca. Sąd bezdusznie odmówił ze względu na wyimaginowaną biedę, skazując maluszka na tułaczkę po obcych ludziach!
Krystianek już przeszedł w życiu gehennę, a okazuje się, że – za sprawą Sądu Rejonowego w Radomiu – to wcale nie koniec. Najpierw porzuciła go matka. Malca postanowili wtedy adoptować ciocia Marzena Jastrzębska (36 l.) i jej mąż Mariusz (40 l.). Sami mają dwoje własnych dzieci, Krystiankowi byłoby z nimi dobrze.
Na przeszkodzie stanął jednak sąd. W porozumieniu z miejscowym ośrodkiem adopcyjnym odmówił rodzinie prawa do opieki nad chłopcem, twierdząc, że przyszli rodzice są... zbyt biedni! – Razem z mężem na rękę zarabiamy teraz ok. 4 tys. zł – komentuje wyrok oburzona pani Marzena. – Moi rodzice są na emeryturze, ojciec dorabia, razem mają kolejne 4 tysiące. Czy to jest w Polsce mało? – pyta. Z wyroku wynika, że tak!
Zdaniem sądu, para nie ma możliwości zarabiania większych pieniędzy, bo mają jedynie ogólne wykształcenie. W ciągu najbliższych 20 lat, gdy Krystian ma być na ich utrzymaniu, nie mogą być też pewni stabilnych dochodów. A do tego mieszkają razem z rodzicami i dwojgiem dzieci w 3-pokojowym mieszkaniu, które należy do rodziców.
W uzasadnieniu tego kuriozalnego wyroku czytamy także, że Krystian nie będzie miał własnego pokoju i miejsca do zabawy, a później nauki! – Przecież tak surowych kryteriów w Polsce nie spełnia pewnie z połowa „normalnych” rodzin – twierdzą zrozpaczeni krewni. Choć wyrok zapadł już rok temu, wciąż walczą o prawo opieki nad Krystiankiem. Szkoda tylko, że zagadnieniem najważniejszym, czyli miłości do dziecka, sąd się jakoś nie zajął!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz