bo…
Pewnego dnia, moje źrenice same zaczęły reagować na widok lin w Jej rękach. Zdarzały się momenty, ze moje oczy zmieniały się w chwili gdy Jej ręka znalazła się niby to przypadkiem w pobliżu miejsca gdzie były zielone, pozwijanie sznurki.
Całym ciałem reagowałam, gdy słyszałam delikatny szum juty, gdy przesuwała je w dłoni.
Całym ciałem reagowałam, gdy słyszałam delikatny szum juty, gdy przesuwała je w dłoni.
Tęskniłam za chwilami intymności, za chwilami, w których stawałyśmy się jednością, jednym zgranym wyrzutem emocji. Brakowało mi tego wspólnego budowania…
****
Gęsia skóra pokryła moje ręce gdy odważyłam się uwierzyć w rzeczywistość, której tak chciałam. Kilka chwil później drżałam już cała wewnątrz. Cieszyłam się tym. Trzęsłam się cała pragnąc tego wszystkiego, trzęsłam się będąc spragnioną Jej bliskości.
Rozkoszne mrowiące ciepło rozlewało się po skórze za każdym razem gdy lina zbliżała się do niej. Fala rozkosznej udręki ocierała naskórek raz za razem, raz przy razie, dokładnie, zgrabnie i równo. Głuchy dźwięk upadającego na podłogę kwiatu ostu, przerwał ciszę. Moim ciałem zatrząsł dreszcz w chwili gdy końce lin musnęły łydki, zmrużyłam oczy, odpływałam.
Jeden oplot, drugi, trzeci, węzeł łączący liny, szarpnięcie, znów szarpnięcie i przestawienie poddającego się ciała. Szelest przeciąganej liny, stukot supełków o drewno, zapach… Jej zapach.
Ostatnie szarpnięcie i błogie kołysanie, cisza, spokój, chłód jej dłoni… płynęłam.
Ostatnie szarpnięcie i błogie kołysanie, cisza, spokój, chłód jej dłoni… płynęłam.
Splątane myśli, opętane ciało w słodkim, artystycznym nieładzie, w burzy oderwanych od ziemi emocji…
Bujałam pod obłokiem, marząc by spadł z niego deszcz i ugasił moje pragnienie bólu…
****
Pierwszy głęboki wdech i momentalnie poczułam zmęczenie. Trzęsło mną za każdym razem gdy lina opadając dotykała skóry.
Odruchowo i bezwiednie podniosłam dłoń widząc odciśniętą na ręku fakturę lin.
– Znów to zrobiła – pomyślałam uśmiechając się. – Znów mnie naznaczyła – wędrowałam opuszkami palców po wytłoczonych więzach.
– Uwielbiam… – pomyślałam zamykając leniwie oczy i wtulając się policzkiem w Jej udo.
– Kocham to czuć, dziękuję – szepnęłam. Głaskała mnie swoją chłodną dłonią, a ja odpoczywałam popijając co chwila wodę, którą mi przyniosła.
Odruchowo i bezwiednie podniosłam dłoń widząc odciśniętą na ręku fakturę lin.
– Znów to zrobiła – pomyślałam uśmiechając się. – Znów mnie naznaczyła – wędrowałam opuszkami palców po wytłoczonych więzach.
– Uwielbiam… – pomyślałam zamykając leniwie oczy i wtulając się policzkiem w Jej udo.
– Kocham to czuć, dziękuję – szepnęłam. Głaskała mnie swoją chłodną dłonią, a ja odpoczywałam popijając co chwila wodę, którą mi przyniosła.
****
Bo to najważniejsze jest niewidoczne dla oczu.
nauczę cię uległości
Kobieta siedziała wygodnie w fotelu przed komputerem popijając gorącą herbatę gdy w jej głowie pojawił się dość głupi pomysł, ale zanim swoją myśl zmieniła w czyn jeszcze przez chwilę patrzyła beznamiętnie jak za oknem prószy śnieg… Zima. Nie lubiła zimy.
– W sumie… Dawno już nie rozmawiałam z żadnym – pomyślała i otworzyła nową kartę w przeglądarce. Wystarczyło wpisać dwie pierwsze literki, a adres czatu sam się uzupełnił. Nigdy nie korzystała z trybu prywatnego. Niczego nie ukrywała. Nie miała powodów.
– Jakiego by tutaj dać nicka – zastanawiała się. – Coś prowokacyjnego, a może naucz.mnie.uległości – była przekonana, że taki nick z pewnością przyciągnie chmarę mało zorientowanych lub uważających się za jedynie prawdziwych dominujących.
Niby jakoś niespecjalnie była przekonana do takich miejsc względem prawdopodobieństwa spotkania kogoś, kto by się faktycznie nadawał. Miała wrażenie, że większość jak nie wszyscy z nich, mylą uległość z łatwym seksem. Ona jednak miała znacznie inne postrzeganie i lubiła dyskutować na ten temat z potencjalnie myślącymi rozmówcami, którym wydawało się, że są dominujący. Czasami nawet sprawiała, że ów potencjalny okropny sadysta zmieniał całkowicie styl wypowiedzi stając się potulnym barankiem. Cholernie ją to bawiło.
****
****
Sięgnęłam po kubek. Herbata była już zaledwie ciepła, a to oznaczało, że czas zrobić drugą. Wstałam więc lekko zniesmaczona faktem, że nie było nikogo kto by mógł zrobić to za mnie. Cóż takie życie.
Wstawiłam wodę zakładając gwizdek na dzióbek czerwonego czajnika i spokojnie zapaliłam papierosa czekając na zagotowanie się wody.
Wstawiłam wodę zakładając gwizdek na dzióbek czerwonego czajnika i spokojnie zapaliłam papierosa czekając na zagotowanie się wody.
Gdy wróciłam do komputera zastałam masę otwartych okienek.
– Hi – pisał Pan_Witek.
– Siemka – napisał mam_duzego_fiuta.
– Ja cie naucze uleglosci! – w pierwszej kolejności pomyślałam sobie – Taaaa jasne, przez kabelek, a w drugiej zamknęłam okienko priwa.
– Dajesz dupy in real? – pytał jakiś bliżej nieokreślony byt internetowy. Aż mi się go szkoda zrobiło. Jakiś inny proponował mi 3 tysiące złotych za seks z psem. Jeszcze inny pytał czy jestem płodna, bo on jest zainteresowany seksem bez zabezpieczeń z opcją zapłodnienia. Oh jaki łaskawy, chciałby dać mi dzidziusia. Mawiają, że idioci się nie sieją, a sami się rodzą… Jak bardzo naiwnym trzeba być by zgodzić się na taki seks z przygodnym partnerem? Ue to nie dla mnie, cenie swoje zdrowie.
I tak przyszło mi powoli wątpić w internetowe środowisko. Zamknąwszy wszystkie okienka już miałam ochotę zamknąć i zakładkę czatu gdy ponownie otworzyło się okno rozmowy.
– Hi – pisał Pan_Witek.
– Siemka – napisał mam_duzego_fiuta.
– Ja cie naucze uleglosci! – w pierwszej kolejności pomyślałam sobie – Taaaa jasne, przez kabelek, a w drugiej zamknęłam okienko priwa.
– Dajesz dupy in real? – pytał jakiś bliżej nieokreślony byt internetowy. Aż mi się go szkoda zrobiło. Jakiś inny proponował mi 3 tysiące złotych za seks z psem. Jeszcze inny pytał czy jestem płodna, bo on jest zainteresowany seksem bez zabezpieczeń z opcją zapłodnienia. Oh jaki łaskawy, chciałby dać mi dzidziusia. Mawiają, że idioci się nie sieją, a sami się rodzą… Jak bardzo naiwnym trzeba być by zgodzić się na taki seks z przygodnym partnerem? Ue to nie dla mnie, cenie swoje zdrowie.
I tak przyszło mi powoli wątpić w internetowe środowisko. Zamknąwszy wszystkie okienka już miałam ochotę zamknąć i zakładkę czatu gdy ponownie otworzyło się okno rozmowy.
– Witaj. Twój nick aż się prosi o to by Cię zaczepić. Zapewne i tak masz sporo amantów. Pytanie tylko jakiej „jakości”? – spojrzałam na nicka. Kompletnie nic niemówiące mi słowo. Nie kojarzące się z klimatem. – A co mi tam – pomyślałam – odpowiem mu.
Mężczyzna szybko wywnioskował w trakcie rozmowy ze mną, że to co napisałam w nicku nie pokrywa się z tym co i jak pisałam. Stwierdził, że zbyt „wiele wiem”, a już po chwili odważnie stwierdził, że styl moich wypowiedzi wskazywałby na to, że nie koniecznie trzeba mnie uczyć i że już mogę przestać szukać. Popatrzyłam na jego wypowiedź i pomyślałam, że przecież tego nie da się nauczyć najwyżej można wydobyć… ale nie da się nauczyć. Jak pomyślałam tak też napisałam dodając odrobinę emocji. Czekałam na agresję z jego strony, miałam wręcz ochotę wyprowadzić go z równowagi.
– Jesteś moja.
W ułamku chwili przeszył mnie dreszcz, a moje ciało zadrżało. Chwila. Co się w zasadzie stało? Nigdy nie reagowałam na takie słowa chyba, że były wyszeptane wprost do mojego ucha. W mgnieniu oka poczułam pragnienie bycia jego. Aż głupio się przyznać… że niby co? Tak przez światłowody?
– Taaaa, oczywiście masz rację! Czy już mam klęczeć i lizać monitor? Pozwolisz mi podłożyć pod kolana poduszeczkę? – odpisałam po krótkim namyśle.
– Spotkanie się z Tobą będzie intrygujące. Będzie wyzwaniem i dla mnie i dla Ciebie.
– Dlaczego wyzwanie?
– Spotkanie się z Tobą będzie intrygujące. Będzie wyzwaniem i dla mnie i dla Ciebie.
– Dlaczego wyzwanie?
Zaczynało być niebezpiecznie, bo mój rozmówca zaczął mnie intrygować. Mrowiła mnie skóra na całym ciele. Czułam jak mnie przyciągał. Mimo, że w sumie poza tymi dwoma słowami innych sztuczek nie zauważyłam. Miałam świadomość, że jeśli będę z nim dalej rozmawiała mogłabym chcieć się z nim spotkać. Jednak wbrew rozsądkowi, który mi mówił – uciekaj, póki masz czas! – nie potrafiłam zamknąć okna przeglądarki. Nie chciałam.
Wyczuwałam w nim siłę, której szukałam i potrzebowałam. Mimo, że sama rozmowa przebiegała raczej w formie przepychanki słownej byłam pewna, że to jest mężczyzna, który rozumie moje potrzeby i zna moje upodobania. Po prostu je wyczuwa. Zastanawiałam się czy… a nie, to nie ważne.
Spojrzałam na zegarek.
– O cholera, ale późno. Muszę zająć się obiadem. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i za czas jaki mi poświęciłeś.
– Nie uciekniesz mi – napisał, a chwilę później podał adres mailowy i zażądał abym napisała do niego maila w przeciągu godziny.
– W innym wypadku – zapewniał – stracisz coś, co może okazać się dla Ciebie cenne – i wyszedł z czatu.
– O cholera, ale późno. Muszę zająć się obiadem. Bardzo dziękuję Ci za rozmowę i za czas jaki mi poświęciłeś.
– Nie uciekniesz mi – napisał, a chwilę później podał adres mailowy i zażądał abym napisała do niego maila w przeciągu godziny.
– W innym wypadku – zapewniał – stracisz coś, co może okazać się dla Ciebie cenne – i wyszedł z czatu.
****
– Cholera. Cholera jasna! – krzyknęła kobieta łupiąc pięścią w blat, a echo niosło jej głos po ścianach pustego mieszkania na tyle głośno, że obudziła kota, który swoje oburzenie okazał przeraźliwym miauknięciem.
– To zdecydowanie nie był dobry pomysł – powiedziała sama do siebie. – Z tego wynikną tylko kłopoty. Siedziała patrząc na monitor zastanawiała się co mogłaby zyskać, a co stracić. Tysiące powodów za napisaniem maila i miliony przeciw. W końcu weszła na pocztę. Zalogowała się. Kliknęła „utwórz nową wiadomość”…
– To zdecydowanie nie był dobry pomysł – powiedziała sama do siebie. – Z tego wynikną tylko kłopoty. Siedziała patrząc na monitor zastanawiała się co mogłaby zyskać, a co stracić. Tysiące powodów za napisaniem maila i miliony przeciw. W końcu weszła na pocztę. Zalogowała się. Kliknęła „utwórz nową wiadomość”…
– Wiem, że mogę tego żałować. Wiem też, że mogłabym żałować tego, że nic nie zrobiłam… – wpisała w treści maila. Dodała adres i nacisnęła wyślij. Kobieta spojrzała w stronę okna i zamyśliła się patrząc na padające płatki śniegu… Zima. Nie lubiła zimy.
pudełko z niespodzianką
Szła ulicą stukając obcasami. Śpieszyła się żeby wysłać paczkę, chciała być miła w końcu zbliżała się Wielkanoc.
Wystała się bawiąc się numerkiem z automatu, który pobrała zaraz po wejściu. Znudzona oglądaniem reklam, komunikatów, a nawet i pocztówek okolicznościowych wyszła przed urząd żeby zapalić.
Pogoda była niczego sobie, nawet było ciepło. Zaczynała żałować, że zabrała ze sobą płaszcz i jeszcze ta paczka, która gabarytowo do malutkich nie należała. No, ale chciała być miła.
Wystała się bawiąc się numerkiem z automatu, który pobrała zaraz po wejściu. Znudzona oglądaniem reklam, komunikatów, a nawet i pocztówek okolicznościowych wyszła przed urząd żeby zapalić.
Pogoda była niczego sobie, nawet było ciepło. Zaczynała żałować, że zabrała ze sobą płaszcz i jeszcze ta paczka, która gabarytowo do malutkich nie należała. No, ale chciała być miła.
****
Wrócił z pracy jak zwykle zmęczony. Niechętnie otworzył skrzynkę na listy.
– Awizo? – powiedział na głos zaskoczony znaleziskiem. Nie spodziewał się, że mógłby ktoś mu cokolwiek wysłać. Pisał do niego tylko bank przypominając o konieczności spłacenia kolejnej raty kredytu. Wszystko inne przychodziło drogą elektroniczną.
Zamyślony wszedł do mieszkania, nawet nie zamykając za sobą drzwi postawił plecak przy szafie w przedpokoju i wyszedł.
Szedł szybkim krokiem w stronę poczty zastanawiając się kto zrobił mu niespodziankę.
– Może to mama? – pomyślał. – Eee, nie. Matka zawsze do mnie dzwoni lub przyjeżdża. Byłej żony nie podejrzewałbym o takie pomysły.
– Awizo? – powiedział na głos zaskoczony znaleziskiem. Nie spodziewał się, że mógłby ktoś mu cokolwiek wysłać. Pisał do niego tylko bank przypominając o konieczności spłacenia kolejnej raty kredytu. Wszystko inne przychodziło drogą elektroniczną.
Zamyślony wszedł do mieszkania, nawet nie zamykając za sobą drzwi postawił plecak przy szafie w przedpokoju i wyszedł.
Szedł szybkim krokiem w stronę poczty zastanawiając się kto zrobił mu niespodziankę.
– Może to mama? – pomyślał. – Eee, nie. Matka zawsze do mnie dzwoni lub przyjeżdża. Byłej żony nie podejrzewałbym o takie pomysły.
Wziął numerek przy wejściu i ściskając w ręku awizu z przysłowiową duszą na ramieniu czekał na swoją kolej.
– Dowód poproszę – odezwała się pulchna brunetka w okienku w żółto-niebieskiej chustce zawiązanej na szyi. Bez słowa podał jej dowód. Coś mruknęła pod nosem, wstała i wyszła z boksu.
Po jakiś pięciu minutach wróciła targając ze sobą pudełko wielkości pizzy tyle, że wyższe. Na oko mogło mieć jakieś dziesięć centymetrów wysokości.
Podała mu przesyłkę przez otwierane okienku z boku lady.
Nie było ciężkie, mogło ważyć jakieś półtora kilograma, ale wygodne w niesieniu nie było.
Zdziwił się. Nie było nadawcy.
– A co jeśli to pomyłka – pomyślał. – Nie powinienem tego otwierać. To może nie być dla mnie.
Po jakiś pięciu minutach wróciła targając ze sobą pudełko wielkości pizzy tyle, że wyższe. Na oko mogło mieć jakieś dziesięć centymetrów wysokości.
Podała mu przesyłkę przez otwierane okienku z boku lady.
Nie było ciężkie, mogło ważyć jakieś półtora kilograma, ale wygodne w niesieniu nie było.
Zdziwił się. Nie było nadawcy.
– A co jeśli to pomyłka – pomyślał. – Nie powinienem tego otwierać. To może nie być dla mnie.
Wrócił do domu z paczką. Położył ją na stole. Patrzył i myślał.
– A co mi tam. Nawet nie mam komu oddać jeśli to pomyłka to raz – powiedział. – Dwa tu jest wyraźnie napisane moje imię i nazwisko oraz adres. Pomyłka w takiej sytuacji graniczy z cudem.
Poszedł do kuchni po nóż. Ostrożnie rozciął szary papier w jaki było owinięte pudełko. Zabrał się za rozcinanie taśmy klejącej. Rozerwał resztki szarej taśmy dobierając się do wnętrza kartonu i zastygł w bezruchu.
W środku znalazł brzozową rózgę, a przy niej małą karteczkę.
Znam twoje grzechy. Króliczek.
Krzyczało z wiszącej rozkładanej karteczki w temacie pisanek.
Znam twoje grzechy. Króliczek.
Krzyczało z wiszącej rozkładanej karteczki w temacie pisanek.
Prócz kilku gałązek znalazł jeszcze jedno pudełko, które było jeszcze szczelniej owinięte taśmą – tym razem srebrną. Rozciął ją pobudzony i podniecony. Na czymś bardzo dokładnie zawiniętym w papier leżała kartka.
Milczenie jest złotem, a taśma jest srebrna.
– Och, bardzo zabawne – powiedział, odkładając kartkę obok rózgi i zabrał się za wydobycie tego czegoś z tego papierzyska.
Milczenie jest złotem, a taśma jest srebrna.
– Och, bardzo zabawne – powiedział, odkładając kartkę obok rózgi i zabrał się za wydobycie tego czegoś z tego papierzyska.
Pisnął. Źrenice rozszerzyły mu się gdy zobaczył całą zawartość przesyłki.
– Buty – wyszeptał. – Przysłała mi swoje buty…
Złapał energicznym ruchem za parę lakierowanych, czarnych czółenek, które właśnie otrzymał i wcisnął w nie twarz. Wciągnął powietrze ze słyszalnym świstem, delektował się zapachem skóry futrówki i wyściółek… Delektował się jej zapachem.
– Buty – wyszeptał. – Przysłała mi swoje buty…
Złapał energicznym ruchem za parę lakierowanych, czarnych czółenek, które właśnie otrzymał i wcisnął w nie twarz. Wciągnął powietrze ze słyszalnym świstem, delektował się zapachem skóry futrówki i wyściółek… Delektował się jej zapachem.
****
Kobieta siedziała w fotelu i czytała książkę w jednej chwili przeszył ją dreszcz. Wiedziała, że to potwierdzenie, że ten ktoś, kto mieszka tak wiele kilometrów od niej – otworzył właśnie pudełko z niespodzianką. Uśmiechnęła się sama do siebie, zamknęła książkę i wstała gasząc światło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz