Kijowski szybko stał się bohaterem niektórych mediów. Wystarczyło zaprotestować przeciwko PiS, mianować się obrońcą demokracji i pokrzyczeć na marszu grupki równie "oburzonych". Sensacja wybuchła, gdy dziennikarze "Super Expressu" odkryli, że Kijowski ma długi, bo nie płaci w zasądzonej wysokości alimentów. Narosły na dziesiątki tysięcy złotych.
Temat jest niechętnie poruszany przez sympatyków KOD-u, potrafią zbluzgać dziennikarza dopytującego o skandaliczną sytuację.
CZYTAJ WIĘCEJ: Internet apeluje do zalegającego z alimentami lidera KOD: "Kijowski Opłać Dzieci!"
CZYTAJ WIĘCEJ: Kijowski poszedł na marsz KOD, a tam taka "przykrość". Transparenty i hasła o alimentach
Temat pojawił się jednak w trakcie wywiadu, który "Newsweekowa" publicystka Renata Kim - zresztą bywalczyni na pochodach KOD - przeprowadziła z Kijowskim. Dzisiaj mogliśmy się zapoznać z fragmentami rozmowy opublikowanej na internetowej stronie tygodnika.
Najpierw para sympatyków Komitetu piła sobie z dzióbków.
"No i co wtedy czuł przypadkowy bohater?" - pyta Kim. "Wzruszenie. Odpowiedzialność. I radość, że się udało ludzi obudzić".
Później zrobiło się ciekawie. "A jak to jest z tymi niespłaconymi alimentami?" - pada pytanie.
Odpowiedź zdumiewa. Arogancją.
"Nigdy tej sprawy nie ukrywałem, ale proszę zwrócić uwagę, że jestem jedyną osobą, którą się pyta o alimenty, choć w życiu publicznym jest wiele osób, które mają w tej kwestii poważniejsze problemy. Ja mogę podkreślić, że nigdy nie prowadzono przeciwko mnie żadnego postępowania o uchylanie się od płacenia alimentów. Ten dziennikarz z bulwarówki, który napisał o moich alimentach, zrobił to w dość niesmaczny sposób: wypytywał o wszystko, co dotyczy KOD, a na koniec zadał krótkie pytanie o alimenty. I napisał tylko o nich. Zmarnował mi pół godziny".
"Ale napisał prawdę?" - daje jeszcze szansę Renata Kim, a Kijowski chętnie korzysta. - W oparciu o prawdziwe fakty napis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz