Myślę, że pan prezes Kaczyński jest człowiekiem o niewielkim wzroście, ale wielkim ego. Mówi rzeczy mało związane z mową Kościoła i katolika
— powiedziała Ewa Kopacz w rozmowie z radiem tok fm.
Była premier w ostrych słowach krytykowała postawę PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Zdaniem Kopacz nie ma się co spodziewać po czwartkowym spotkaniu liderów, bo to PiS nie chce porozumienia w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
Uważam, że siadanie do stołu i rozmowy są cenniejsze niż ich brak. Niestety, chcę powiedzieć, że klucz w kwestii rozwiązaniu sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego posiada tylko jedna osoba. To naczelnik naszego państwa, Jarosław Kaczyński. Ja go tak osobiście nazywam - nie wiem, czy dobrze, czy źle, ale władzę ma niesamowitą, wydając dyspozycje nie tylko członkom partii, ale i członkom rządu
— oceniła była szefowa rządu.
Dopytywana, czy nie żałuje, że Platforma pod koniec swojej kadencji rządów zrobiła coś na kształt skoku na Trybunał, odpowiedziała:
Gdyby pan usłyszał, że sąsiad tłucze swoje dziecko, to sam by pan zaczął tłuc swoje?
— pytała Kopacz, dodając, że PO „przeprosiła” za swoje zachowanie w tej kwestii.
Jest mi smutno, że PiS zawłaszcza dziś państwo. Zawłaszczają dziedziny, w których politycy powinni trzymać się jak najdalej! (…) Oni tak naprawdę demontują to państwo!
— dodawała była przewodnicząca Platformy.
Jak mówiła Ewa Kopacz, PiS pozbawił się honoru w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Apelowała przy tym, by rząd opublikował tzw. orzeczenie TK w sprawie noweli ustawy o TK.
Była premier przestrzegała przy tym nowy rząd przed „fanatyczną wojną aborcyjną”.
Kompromis z 1993 r. spowodował, że dziś mamy w ustawie zapisane trzy konkretne przypadki, w których możemy usuwać ciążę. Nikt nie zmusza nawet tej osoby, która nosi dziecko z gwałtu lub przestępstwa, żeby dokonać aborcji. Te panie, które chcą urodzić dziecko - nawet z przestępstwa czy z licznymi wadami - dokonują aktu heroizmu, a do heroizmu nie można nikogo zmuszać
— oceniła Kopacz.
Pytana o to, czego żałuje z czasów kadencji Platformy w ostatnim roku, Ewa Kopacz stwierdziła, że „roboty żadnej się nie boi”.
To był bardzo pracowity rok, w którym musiałam przejść przyspieszone korepetycje. Wypełniłam 90% obietnic, jakie złożyłam w czasie expose. Przegrałam? Może tak właśnie trzeba było, coś jest po coś… Może ludzie chcieli zmiany. (…) Każdy w swoim sumieniu musi odpowiedzieć sobie, czy to rzeczywiście zmiana na lepsze. Społeczeństwo, a zwłaszcza ci, którzy wychodzą na ulicę, odpowiedzieli sobie na to pytanie
— podkreśliła.
lw, tokfm.pl