Wyjście Wielkiej Brytanii z UE to także sprawka PiS
— oznajmia Radosław Sikorski w rozmowie z „Newsweekiem”.
Były minister spraw zagranicznych dzieli się w wywiadzie swoimi pierwszymi reakcjami na decyzję Brytyjczyków o wyjściu z szeregów Unii Europejskiej.
Zszokowany, przygnębiony i wściekły. Przypomnę, że na osławionych taśmach obaj z Jackiem Rostowskim przewidzieliśmy, że Wielka Brytania wyjdzie z UE. W piątek obudziła mnie wiadomość od żony z Londynu z trzema literami: „OMG”, czyli „Oh my God!”, i już wiedziałem. To jeden z tych momentów, które będę pamiętał do końca życia. Tak samo dokładnie, jak zapamiętałem, ze wszystkimi szczegółami, dzień 11 września 2001 r. albo dzień śmierci księżnej Diany
— ubolewa były szef MSZ.
Sikorski zestawia referendalną decyzję Brytyjczyków z rosyjską agresją na Ukrainę, jeśli chodzi o skutki dla Polski.
Unia, którą znaliśmy - atlantycka i stabilna - właśnie przeszła do historii. A co przyniesie nowa, nie wiadomo. Dziś wiemy tylko jedno - w tej Unii, którą znaliśmy, Polska była największym zwycięzcą. Ta Unia zapewniała nam geostrategiczną stabilność i ramy dla naszego narodowego sukcesu. Unia po Brexicie jest wielką niewiadomą
— czytamy.
Czy w dniu ogłoszenia wyniku brytyjskiego referendum otwierano na Kremlu szampana? Pyta dziennikarka. A Sikorski potwierdza i dodaje:
I zajadano się kawiorem. Tak dobrych newsów Kreml nie miał od wielu lat. Słyszę, że na Kremlu odczuwają satysfakcję, iż wreszcie idzie rewanż za rozpad ZSRR. A brytyjscy eurofobowie z panem Farage’em na czele ochoczo wykonali za Putina brudną robotę
— czytamy.
Jak można było się domyśleć, Sikorski przynajmniej częścią odpowiedzialnością za Brexit obarcza… PiS. Zero refleksji jeśli chodzi o elity i establishment unijny.
Polscy eurofobowie zachwycali się tą brytyjską grą. Brexit powinien dać naszym narodowym populistom dużo do myślenia, bo okazuje się, że Pismo Święte ma rację: „Na początku było słowo”. Najpierw się tylko ględzi i wykorzystuje UE jako chłopca do bicia dla przykrycia własnych porażek albo ugrania paru głosów, a potem kończy się wyjściem z UE. (…) Wyjście Wielkiej Brytanii z UE to także sprawka PiS. DOłożyli swoje trzy grosze do tego procesu. Dziś powinni więc dokonać uczciwego rachunku sumienia i przełożyć wajchę w drugą stronę. Wybaczę im woltę, byle tylko przestali osłabiać Unię
— mówi Sikorski.
Jego zdaniem mieliśmy szansę „wskoczyć na wakujące miejsce Wielkiej Brytanii” pod względem ważności w UE.
Zamiast trzymać z Paryżem i Berlinem, woleliśmy zdefiniować się jako psuj i sojusznik innych szkodników; jako kraj, który dostarcza UE problemów, a nie rozwiązań. Dlatego zapłacimy za mrzonki o Międzymorzu czy Grupie Wyszehradzkiej. (…) Niemcy powinni ratować Unię poprzez wsparcie działań wspólnotowych
— kończy Sikorski.
lw, Newsweek