„Zawsze dzielni, wszędzie znani/Krechowieccy to ułani” – takie było zawołanie 1. Pułku Ułanów im. płk. Bolesława Mościckiego, stacjonującego w Augustowie. Odtworzono go jako pułk frontowy w ramach Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Po bitwie pod Kockiem we wrześniu 1939 r. krechowiacy zakopali swój sztandar w skrzynce po amunicji.
Odkopał go ppor. Bolesław Podhorski, pocztą dyplomatyczną (!) do Szwajcarii przywiózł go Konstanty Górski, a tam odebrał go... tenże Podhorski, który w tym czasie nielegalnie opuścił rządzoną przez komunistów Polskę.Wreszcie 1 sierpnia 1946 r. mógł zameldować gen. Andersowi wykonanie zadania odzyskania sztandaru.
Krechowiacy: „Nie masz pana nad ułana”
A żurawiejek mieli krechowiacy dostatek. Ot, na przykład: „Zawsze dzielni, często wlani/To ułani cioci Frani”. A, że znali swoją wartość, to śpiewali: „Wielkopański, jaśniepański/Krechowiecki Pułk Ułański”. Albo inaczej: „Elegancki, wielkopański/To jest Pierwszy Pułk Ułański”.
Gdy przechrzcili się w ramach PSZ-etu na Zachodzie na „pancernych”, to dostosowali do nowego wyzwania także żurawiejki: „Nie masz pana nad ułana, nad ułana, pancerniaka/Gdy o Polskę bić się trzeba, nie masz ponad krechowiaka”. Lub też inaczej: „Czy to w czołgu, czy na koniu/Gotów każdy jest w potrzebie/A gdy może wroga gonić/Czuje się jak w siódmym niebie”. I wreszcie: „Nie masz pana nad ułana/Nad ułana krechowiaka/Wczoraj służył w kawalerii/Dziś w pancernych jeździ znakach”.
Po sąsiedzku, w Suwałkach, stacjonował 2. Pułk Ułanów im. gen. Józefa Dwernickiego, który śpiewał: „Kto w kielichu topi troski/To ułanów pułk grochowski”. Jak widać, żurawiejki nie były wyłącznie patriotyczne, ale też rubaszne, figlarne, sarmackie po prostu. Choć czasem uderzały też w poważny ton: „Pod wezwaniem Matki Boskiej/To jest Drugi Pułk Grochowski”. Ułani z Suwałk bywali też autoironiczni: „Ciągle lance w boju gubi/To jest pułk ułanów drugi”. A że skład społeczny pułku był zróżnicowany, śpiewano: „Trochę chamów, trochę panów/To jest drugi pułk ułanów”.
Przypominano też potyczki z Armią Czerwoną: „Pomną sotnie Budionnego/pułk ułanów Dwernickiego”. Do niedoborów mundurowych nawiązywano w ten sposób: „Lampas z gaci, płaszcz z gałganów/To jest Drugi Pułk Ułanów”. Przede wszystkim jednak gen. Dwernicki patronował żołnierzom pogodnym i optymistycznym: „W zimie wesół i beztroski/To jest Drugi Pułk Grochowski”.
Od 1922 r. marszem pułku był Marsz Dwernickiego, proporzec przyjęli biało-niebieski (niebieski u dołu) – w odróżnieniu od krechowiaków, którzy mieli proporzec czerwono-biały (w takiej właśnie kolejności: czerwony u góry).
3. Pułk Ułanów Śląskich stacjonujący w Tarnowskich Górach miał dość swoistą żurawiejkę, nawiązującą do faktu, że żołnierka to nie zabawa i trzeba czasem za Ojczyznę życie dać: „Za pogrzebem szarża leci/To ułanów jest pułk trzeci”. Brał udział w bitwie nad Niemnem w 1920 r. Kampanię wrześniową odbył wraz z Armią Kraków i śpiewał: „Z adiutantów i malarzy/Trzeci pułk karawaniarzy”. Albo też nieco dosadniej: „Dupa w siodle, czoło w chmurach/To jest pułk w Tarnowskich Górach’’. A także: „Śpi spokojnie każda mama/Gdy ma syna u Bystrama” (Cyprian Bystram był dowódcą 3. pułku od 1920 do 1928 r.). Śląscy ułani proporczyk mieli żółto-biały.
Ci z Wilna, ci od Hallera, ci ze Stanisławowa
„Stawia na los karty/To ułanów pułk jest czwarty” – tak śpiewał 4. Pułk Ułanów Zaniemeńskich stacjonujący w Wilnie. Cóż, bywało, że śpiewał znacznie mocniej: „Syny Marsa i Wenery/Pułk ułanów liczba cztery”, lub też podobnie: „Weneryczny i pijański/To jest czwarty pułk ułański”.
Zasłynęli szarżą pod Hrebionką 9 lipca 1920 r. W 1939 r. walczyli w okolicach Sulejówka. Proporczyk mieli niebiesko-biały i śpiewali: „Szarżą przeszli tych z Rokitny/To ułanów pułk błękitny”. Jednak musieli lubić karciany hazard, skoro tak to podkreślali: „Duszę własną przegra w karty/To ułanów pułk jest czwarty”.
5. Pułk Ułanów Zasławskich stacjonował w Ostrołęce, śpiewając: „Wycierają wszystkie kąty/To ułanów jest pułk piąty”. Brali udział w całej wojnie polsko-sowieckiej, a nazwę wzięli od… Zresztą posłuchajmy: „W krwawej szarży pod Zasławiem/Pułk zasłużył się Warszawie”. Nic dziwnego, że ostrołęccy ułani byli hardzi: „Krwawo podły wróg odczuje/Gdy zasławczyk nań szarżuje”. Zasławscy ułani żurawiejkami nawiązywali do kultu dowódcy Błękitnej Armii gen. Hallera: „A kto hadów poniewiera/To jest pułk Hallera”. Albo: „Tępi chamów jak cholera/Pułk ułanów od Hallera”. Aż wreszcie: „Kto zegarki w polu zbiera/To jest piąty pułk Hallera”. Proporzec mieli trójkolorowy: czerwono-biało-niebieski.
„Cienkie nogi i brzuch pusty/To ułanów jest pułk szósty” – śpiewał 6. Pułk Ułanów Kaniowskich, stacjonujący w Stanisławowie. Słychać było: „Sławny mitaż pod Jazłowcem/Zasłużyli te mirowce”. Ale bywali też dowcipni i autokrytyczni: „Dumna mina, a łeb pusty/To jest pułk ułanów szósty”. Do siedziby pułku nawiązywała inna żurawiejka: „Dzielna mina, tęga głowa/Ułani ze Stanisławowa”.
Nie tylko śpiewali, ale przede wszystkim walczyli. Bili bolszewików pod Kaniowem, Zasławcem i Łysą Górą. W 1939 r. walczyli w składzie Podolskiej Brygady Kawalerii. Po latach, w czasie remontu grobu Jana Suzina na Powązkach, odkryto sztandar kaniowskich. Ich proporzec był błękitny z białym lampasem pośrodku.
Beliniacy, czyli wolę ułanów od piratów
7. Pułk Ułanów Lubelskich im. Kazimierza Sosnkowskiego stacjonował w Mińsku Mazowieckim i dumnie śpiewał: „A o siódmym wszyscy wiecie/To Beliny drogie dziecię”. A śpiewał to pod proporczykiem amarantowo-biało-amarantowym. Żurawiejki były też na niższym diapazonie: „A Pułk Siódmy to zasrańce/Pogubili w boju lance”. Brali udział i w wojnie 1920 r., i 1939 r. (bitwa po Suchowolą). Potem byli w akcji „Burza” i pod kryptonimem „Jeleń” w Powstaniu Warszawskim. I śpiewali: „Albośmy to jacy-tacy/My, ułani – beliniacy”. Ale też, jak to ułani, bardziej frywolnie: „Mazowszaki, czy wy wiecie/Kto w galopie robi dziecię?”. I oczywiście podnosili swoje zasługi bojowe: „Rąbią szablą w każdym ścisku/Siódmy dzielny stoi w Mińsku”. Albo też odnosili się do pułkowej historii: „Z nosacizny konie giną/Ale chodzą z dobrą miną”.
„Krzywa buzia, krzywa nózia/To ułani księcia Józia” – śpiewał 8. Pułk Ułanów ks. Józefa Poniatowskiego, stacjonujący w Krakowie. Była to jednostka w pewnym sensie elitarna, przynajmniej jeśli chodzi o pochodzenie kadry oficerskiej. Ślad tego znajdujemy w dwóch podobnych żurawiejkach: „Ósmy zrobi nam salony/Same grafy i barony”, ale też „CeKa – grafy i barony/Ósmy zdobi nam salony”.
Zasłynęli udziałem w ofensywie kijowskiej podczas wojny z bolszewikami, a do historii przeszli szarżą pod Komarowem i rozgromieniem oddziałów czerwonej armii konnej Siemiona Budionnego. W 1939 r. jednemu ze szwadronów 8. pułku udaje się przedostać na Węgry – w efekcie brał udział w kampanii francuskiej jako część składowa 1. Dywizji Grenadierów. Ułani z Krakowa mieli na naramiennikach – poniżej stopnia – monogram „JP” (od ks. Józefa Poniatowskiego) i książęcą mitrę. Proporzec mieli całkowicie w kolorze żółtym.
Na niedawnym kongresie Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach w panelu, na którym miałem zaszczyt wystąpić – dotyczył armii i obronności – uczestniczył również naukowiec z Krakowa, który słusznie skonstatował, że nie jest rzeczą fajną, iż polskie dzieci bawią się figurkami piratów zamiast figurkami ułanów. Trudno nie przyznać mu racji. Ułani to polska tradycja. Piraci są kosmopolityczni, a ułani – nasi, polscy, swojscy. A przecież warto uczyć patriotyzmu już dzieciaki.
A do żurawiejek jeszcze wrócę. Bo tu pisałem o ośmiu pułkach, a było ich 27! A jeszcze szwoleżerowie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz