Fot. YouTube                Syn szefa Rady Europejskiej ma nowy pseudonim „Książątko Europy” - informuje „Super Express”. Nie da się przecież zaprzeczyć, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą.
Michałowi Tuskowi powodzi się coraz lepiej. Mimo wplątania w aferę Amber Gold, gdzie jako Józef Bąk współpracował z aferzystą Marcinem P., nie stracił pracy na gdańskim lotnisku jako specjalista do spraw analiz ekonomicznych i marketingu.
Syn Donalda Tuska został posądzony przez szefa Amber Gold o to, że podczas współpracy z firmą lotniczą OLT Express (należała do Marcina P.) zdradzał tajemnice handlowe Portu Lotniczego w Gdańsku.
Dodatkowo wytknięto mu oszustwo. Jeszcze jako dziennikarz „Gazety Wyborczej” miał przeprowadzić wywiad z dyrektorem OLT Express Jarosławem Frankowskim. Okazało się jednak, że sam odpowiedział na pytania.
Napiszcie, że jestem debilem
— powiedział Michał Tusk w rozmowie z tygodnikiem „Wprost”.
Nie będę robił z siebie kretyna. Debil nie uwierzy, że nie wiedziałem. Wiedziałem o jednym wyroku karnym P. i zastrzeżeniach KNF wobec Amber Gold. Co mam powiedzieć? Głupota i tyle
— dodał syn Tuska w wywiadzie z 2012 roku.
Afera nie spowodowała jednak żadnego uszczerbku w jego karierze. Według „Super Expressu” dalej zarabia 4 tysiące złotych miesięcznie.
Ludzie są tu wściekli na młodego Tuska, że zarabia więcej niż inni pracownicy, nie legitymując się ani wykształceniem kierunkowym, ani doświadczeniem
— mówił „Super Expressowi” szef Solidarności w porcie lotniczym, Robert Siarnowski.
Stała i bezpieczna praca w firmie samorządowej to nie jedyny sukces Michała Tuska.Niedawno „Książątko” kupiło luksusowe mieszkanie w atrakcyjnej dzielnicy Gdańska za pół miliona złotych, gdzie mieszka z żoną i dwoma synkami.
MG/Super Express