2016/06/07

Po co dekomunizacja w TVP? „To była przechowalnia osób słusznych politycznie”

Po co dekomunizacja w TVP? „To była przechowalnia osób słusznych politycznie” - niezalezna.pl
foto: Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Nie milkną echa propozycji zmian w mediach publicznych. Na szczególną kwestię zwracała uwagę Ewa Stankiewicz podczas wysłuchania publicznego w Sejmie. Chodziło o dekomunizację Telewizji Polskiej. Temat ten powrócił w rozmowie z przewodniczącym „Solidarności” Piotrem Dudą.

Jak informowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl - jeszcze w maju, w czasie wysłuchania w Sejmie na temat projektu ustawy o Mediach Narodowych, Ewa Stankiewicz postulowała potrzebę dekomunizacji TVP oraz włączenie wartości chrześcijańskich do misji Mediów Narodowych.
 
Stankiewicz stwierdziła, że ustawa o mediach jest potrzebna m.in. w walce z dekomunizacją w mediach publicznych.
 
- Ustawa jest niezwykle potrzebna i podstawowy dla mnie jej wymiar to zdekomunizowanie Telewizji Polskiej, ale także uwolnienie od sitw. Każdy, kto otarł się o pracę tam, wie, o czym mówię. To jest potworny garb, z którym nikt dotychczas sobie nie poradził
– mówiła Ewa Stankiewicz.

Stwierdziła jednak, że ustawie utrącono kręgosłup, wykreślając zapis, który gwarantował, że wszyscy pracownicy mediów publicznych zostaną zwolnieni z dniem 30 września 2016 r.
 
- Jeśli państwo ugniecie się i nie wprowadzicie tego zapisu, będzie bardzo trudno pozbyć się, powiem kolokwialnie, ubeków pochowanych w nieoznakowanych pokojach, których jest co najmniej kilkuset
– mówiła Ewa Stankiewicz.

Kwestia dekomunizacji mediów publicznych została poruszona również w programie Ewy Stankiewicz na antenie Telewizji Republika, którego gośćmi byli: dziennikarka Dorota Kania oraz szef Solidarności Piotr Duda.
 
- TVP była przechowalnią osób słusznych politycznie - często nawet osób, które w tej chwili nawet w ogóle nie pracują na rzecz telewizji. Mają tam jakiś swój pokój, nawet nie ma tabliczki na tym pokoju, z żadnym nazwiskiem. Taka osoba nic nie robi, tylko bierze pensję. To jest żerowanie na tych osobach, które chce chronić Solidarność. I taki właśnie człowiek jest chroniony, bo ma umowę o pracę i jego będzie bardzo trudno zwolnić, natomiast ci, o których chciałby się pan upomnieć - oni nie są objęci takimi świadczeniami
– mówiła do przewodniczącego Solidarności Ewa Stankiewicz.

Na antenie Telewizji Republika dziennikarka przypomniała, że to właśnie z komunikatu działającej przy TVP Solidarności wynika, iż związkowcy storpedowali projekt zmian w ustawie o mediach narodowych, umożliwiający całkowitą dekomunizację telewizji. Z projektu ustawy i mediach narodowych usunięty został bowiem zapis mówiący o rozwiązaniu umów ze wszystkimi pracownikami mediów publicznych z szansą na ich ponowne zatrudnienie po restrukturyzacji.

Piotr Duda bronił jednak decyzji o wykreśleniu zapisu umożliwiającego dekomunizację:
 
- Dla mnie, dla związkowca to podstawa i elementarz. Tu nie mogło być inaczej. Jeśli chce nowy zarząd TVP restrukturyzować, a jest co restrukturyzować, to proszę bardzo - ma otwartą do tego drogę, ale nie może być tak, że będą wygaszane umowy o pracę pracownikom. Bo jest to niezgodne z kodeksem pracy, niezgodne z ustawą o związkach zawodowych i na to zgody nie będzie. My nie jesteśmy przeciwni restrukturyzacji mediów publicznych, wręcz przeciwnie...
- tłumaczył Piotr Duda.

Prowadząca program Ewa Stankiewicz zwróciła uwagę liderowi Solidarności, że problem ma charakter strukturalny.
 
- Czy przyglądał się pan strukturze zatrudnienia w TVP? Czy wie, o jakich pracowników chodzi? Tutaj tkwi problem. Po pierwsze wiele osób, które najciężej pracują i najniżej są uposażani, w ogóle nie są zatrudnieni w TVP na normalnych umowach o pracę. To nie są tacy ludzie pracy, o których pan się upomina
– mówiła Stankiewicz.

 Z kolei dziennikarka śledcza Dorota Kania ujawniła, jak wyglądały kwestie kadrowe w TVP na przestrzeni lat.
 
- Tutaj jest inny problem. Dlatego w tej ustawie jest zapis, że wygaszane są umowy osób na kierowniczych stanowiskach. W tej chwili nastąpiły bardzo duże zmiany, o czym można w różnych mediach sprzyjających dawnej władzy przeczytać, jaki to jest „skandal”, że są zwalniani różni ludzie. Problem tkwi w strukturze. Tutaj bardzo dobrze, że to zostało podkreślone. Dlatego, że bardzo dużo osób, o których Solidarność się upominała, zostało wyprowadzonych na zewnątrz tej firmy do Leasing Team. Mnóstwo ludzi straciło na tym. To właściwie są ci szarzy pracownicy. Oni musieli założyć własne firmy, a na etatach w telewizji zostali ludzie, którzy tam są od zawsze. Ja zbierając materiały z moimi kolegami do książki „Resortowe dzieci” prześledziłam zatrudnienie w TVP. Kto ma tam etaty? Etaty to mają ludzie, którzy są w tej telewizji jeszcze z czasów PRL. Krewni, znajomi tzw. królików, mówiąc kolokwialnie. Są to ludzie, którzy mają się świetnie od lat. Związani byli generalnie z SLD, później robili oko do Platformy Obywatelskiej. To w dużej mierze są ludzie, którzy w dużej mierze nie są usuwani. Ta ustawa dawała jedną rzecz - możliwość ich zwolnienia i ewentualnego przyjęcia na nowo. Dawała narzędzie nowemu kierownictwu telewizji że będą mogli zrobić nowy nabór. Natomiast wykreślenie tego zapisu spowodowało, że ci ludzie którzy są na tych etatach będą na tych etatach. Na etatach zostali ludzie, którzy się na nich okopali. Ludzie, którzy walczyli przeciwko tym zmianom, o które walczyła Solidarność
– mówiła Dorota Kania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz