Dodano: 27.06.2015 [14:51]
Pani premier próbuje mnie traktować tak, jak na początku kampanii prezydenckiej Platforma Obywatelska traktowała Andrzeja Dudę. Zostawiam to jednak ocenie wyborców, nie przejmuję się tym. Bardzo lubię bezpośrednie spotkania, szczególnie w niewielkich miejscowościach – tam czuję się najlepiej, przypomina mi to trochę rodzinne strony - mówi Beata Szydło w rozmowie z „Gazetą Polską”.
Jest Pani już oficjalnie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera. Jak będzie wyglądać Pani relacja z Jarosławem Kaczyńskim w wypadku wygranej w jesiennych wyborach i objęcia stanowiska szefowej rządu? On będzie strategiem, Pani taktykiem?
Przede wszystkim musimy wygrać. To jest dzisiaj najważniejsze zadanie, jakie przed nami stoi. Jarosław Kaczyński postawił sprawę jasno, powiedział uczciwie, że jeżeli wygramy – ja będę kandydatem na premiera. Jest to dla mnie ogromna satysfakcja, ale również odpowiedzialność i wielkie wyzwanie. W tej chwili wszyscy w Prawie i Sprawiedliwości mamy świadomość, że droga do zwycięstwa jest długa, wyboista i naprawdę teraz należy koncentrować się na kampanii wyborczej. Jarosław Kaczyński jako lider zjednoczonej prawicy jest autorem naszego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Wybór Andrzeja Dudy jako kandydata Prawa i Sprawiedliwości to była jego decyzja i to on jest człowiekiem, który zjednoczoną prawicę prowadzi do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Jarosław Kaczyński podejmuje takie decyzje, które uważa za najlepsze dla Polski i jednocześnie dające zjednoczonej prawicy szanse na zdobycie władzy.
Ewa Kopacz w trakcie ostatniej konwencji wyzwała Jarosława Kaczyńskiego na debatę, dodając, że może przyjść również z Panią. Przyjmie Pani zaproszenie?
Postawa Ewy Kopacz to kontynuacja „patrzenia z góry”. Pani premier próbuje traktować mnie tak, jak na początku kampanii prezydenckiej Platforma Obywatelska traktowała Andrzeja Dudę – protekcjonalnie. Zostawiam to ocenie wyborców, nie przejmuję się tym. Do debaty oczywiście mogę stawać z każdym, nie boję się. Mam jednak przekonanie, że zaproszenie Jarosława Kaczyńskiego do debaty nie było szczere, nie chodziło o to, by podyskutować o rzeczach ważnych dla Polski. To wyzwanie było zagraniem PR-owym. Premier Kopacz zorientowała się, że konwencja partyjna, która miała być punktem zwrotnym, była po prostu słaba i należało szybko wymyśleć jakiś PR-owski zabieg, dlatego wyszła z propozycją debaty. Na razie żadnego konkretnego zaproszenia nie ma, jak będzie – powtarzam – jestem gotowa do rozmowy.
Jest Pani już oficjalnie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera. Jak będzie wyglądać Pani relacja z Jarosławem Kaczyńskim w wypadku wygranej w jesiennych wyborach i objęcia stanowiska szefowej rządu? On będzie strategiem, Pani taktykiem?
Przede wszystkim musimy wygrać. To jest dzisiaj najważniejsze zadanie, jakie przed nami stoi. Jarosław Kaczyński postawił sprawę jasno, powiedział uczciwie, że jeżeli wygramy – ja będę kandydatem na premiera. Jest to dla mnie ogromna satysfakcja, ale również odpowiedzialność i wielkie wyzwanie. W tej chwili wszyscy w Prawie i Sprawiedliwości mamy świadomość, że droga do zwycięstwa jest długa, wyboista i naprawdę teraz należy koncentrować się na kampanii wyborczej. Jarosław Kaczyński jako lider zjednoczonej prawicy jest autorem naszego zwycięstwa w wyborach prezydenckich. Wybór Andrzeja Dudy jako kandydata Prawa i Sprawiedliwości to była jego decyzja i to on jest człowiekiem, który zjednoczoną prawicę prowadzi do zwycięstwa w wyborach parlamentarnych. Jarosław Kaczyński podejmuje takie decyzje, które uważa za najlepsze dla Polski i jednocześnie dające zjednoczonej prawicy szanse na zdobycie władzy.
Ewa Kopacz w trakcie ostatniej konwencji wyzwała Jarosława Kaczyńskiego na debatę, dodając, że może przyjść również z Panią. Przyjmie Pani zaproszenie?
Postawa Ewy Kopacz to kontynuacja „patrzenia z góry”. Pani premier próbuje traktować mnie tak, jak na początku kampanii prezydenckiej Platforma Obywatelska traktowała Andrzeja Dudę – protekcjonalnie. Zostawiam to ocenie wyborców, nie przejmuję się tym. Do debaty oczywiście mogę stawać z każdym, nie boję się. Mam jednak przekonanie, że zaproszenie Jarosława Kaczyńskiego do debaty nie było szczere, nie chodziło o to, by podyskutować o rzeczach ważnych dla Polski. To wyzwanie było zagraniem PR-owym. Premier Kopacz zorientowała się, że konwencja partyjna, która miała być punktem zwrotnym, była po prostu słaba i należało szybko wymyśleć jakiś PR-owski zabieg, dlatego wyszła z propozycją debaty. Na razie żadnego konkretnego zaproszenia nie ma, jak będzie – powtarzam – jestem gotowa do rozmowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz