2015/07/01

Kukiz w burdelu

Kukiz w burdelu

numer 26/2015
Wśród niewielu konkretnych postulatów zwerbalizowanych przez nową gwiazdę polskiej polityki znalazła się legalizacja burdeli.
„Uważam, że prostytucja powinna być zalegalizowana w Polsce, wtedy nie będzie możliwości manipulacji dochodami” – oznajmił w kampanii Paweł Kukiz. To zapewne echo z czasów rockowej młodości, zanim artysta spotkał Jezusa i został „katolickim fundamentalistą” – ale z tą inicjatywą Kukiz zaskakująco trafił w odpowiedni czas. Dyskusja o statusie płatnego seksu właśnie przetacza się przez Europę.
Tradycyjnej europejskiej hipokryzji, spychającej kurewstwo do szarej strefy – mamy z nią do czynienia np. w Polsce, gdzie prostytucja nie jest zakazana, ale nie można jej uprawiać w charakterze działalności gospodarczej, a dochody z niej nie podlegają opodatkowaniu – przeciwstawiane są 2 przeciwne podejścia. Paradoksalnie, szczególnie rygorystyczne podejście zrodziło się z postępowej filozofii państw skandynawskich, gdzie feministki wypracowały tzw. model szwedzki – podczas gdy państwa niepostrzegane jako awangarda postępu promują rozwiązania owocujące prawdziwym rozkwitem tej dziedziny usług. Acz nie bez zastrzeżeń.
Model szwedzki, przyjęty także w Norwegii i Islandii, a od 1 czerwca obowiązujący w Irlandii Północnej zezwala na prostytucję, ale karze płacących ze seks. Filozofia tego rozwiązania opiera się na szwedzkim prawie przegłosowanym w roku 1999 z inicjatywy ruchów feministycznych, które uznały, iż każda prostytucja stanowi przemoc wobec kobiet – co skądinąd było dość typowe dla tego środowiska, które z zasady wie lepiej. Szwedzkie feministki doszły do wniosku, że kobiety z własnej woli uprawiające prostytucję nie wiedzą, co czynią, albowiem cechuje je „fałszywa świadomość” – termin ukuty przez Marksa na określenie ideologicznej mistyfikacji, dzięki której burżuazja utrzymywała klasę robotniczą w stanie myślowego zniewolenia.
Skutki tego prawa są w Szwecji obiektem debaty. Zarówno pracownice i pracownicy sektora usług seksualnych, jak i przedstawiciele działających w tych środowiskach organizacji pozarządowych podkreślają, że zakaz płacenia ze seks nie skłania klientów do rezygnacji z dymania, tylko spycha cały proceder do podziemia. Groźba więzienia za korzystanie z usług prostytutek sprawia, że negocjacje odbywają się pospiesznie, co daje „usługodawcom” mniej czasu na ocenę klienta i decyzję, czy nie jest niebezpiecznym świrem. Klienci są mniej skłonni do konsumowania usług w zaułkach i samochodach, ciągną dziewczyny na chatę – co zawsze zwiększa ryzyko. Poza tym zagrożenie źle wpływa na klientów, którzy robią się bardziej nerwowi, co często oznacza – bardziej brutalni. Itd.
To głos samych zainteresowanych. Za to Socialstyrelsen, agencja rządowa nadzorująca kwestie opieki społecznej i zdrowia, w trzech cyklicznych raportach ocenia antykurewskie prawo z ostrożnych optymizmem. Policjanci dla odmiany mają co do tego spore wątpliwości i bliżsi są opiniom środowiska. Media natomiast ekscytują się doniesieniami na temat sędziów, wysokich oficerów policji, a nawet ministra pracy z konserwatywno-liberalnej partii Moderaterna Svena Littorina, przyłapanych na kupowaniu seksu.
Dość symbolicznym dla tej debaty jest los Petite Jasmine – członkini i aktywistki środowiska sexworkerów (to politycznie poprawna nazwa prostytutek płci obojga), zamordowanej 2 lata temu przez byłego partnera podczas widzenia z dziećmi, które opieka społeczna jej odebrała, uzasadniając to faktem, iż praca w charakterze prostytutki czynią ją niezdolną do opieki nad nimi. Morderca Jasmine był wcześniej karany za znęcanie się nad nią, a mimo to sąd przyznał mu dzieci, uznając, iż jej wybór zawodu stanowi dowód na niedojrzałość wskazującą, że jest złą matką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz