Dodano: 01.07.2015 [07:13]
Dłużej znosić Donalda Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej nie chcą nawet Chiny. Wymsknęło się to premierowi ChRL Li Keqiangowi podczas poniedziałkowego 17. szczytu UE–Chiny w Brukseli. „Nie, nie, nie!” – zaczął zaprzeczać polityk na sugestię przewodniczącego Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera o „dłuższej perspektywie” Tuska w Brukseli.
Stojący na czele chińskiej delegacji premier Chin Ludowych Li Keqiang zapowiedział, że Pekin chce uczestniczyć w planie inwestycyjnym zaproponowanym przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, Europejskim Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych. Fundusz ma być wart 315 mld euro i ma pomóc ożywić wzrost i zatrudnienie w osłabionej gospodarczo UE. Juncker zapytany na konferencji o szczegóły chińskiego udziału w Funduszu, odpowiedział jedynie, że te będą dyskutowane później.
Pekin jest zainteresowany takimi inwestycjami w Europie, które służyłyby rozwojowi chińskiego planu Nowego Jedwabnego Szlaku, czyli rozbudowie połączeń komunikacyjnych, co przyniesie jeszcze większe korzyści chińskiemu eksportowi, a także pomoże importowi surowców do Chin. Kraj ten jest też zainteresowany projektami inwestycyjnymi, gdyż jest to okazja do ratowania własnych firm przynoszących straty na lokalnym rynku. Na przykład hut – dużych państwowych konglomeratów, które nie mogą być zlikwidowane, bo oznaczałoby to utratę pracy dla setek tysięcy ludzi, a tym samym zamieszki w kraju. Władze chińskie zrobią wszystko, aby zagraniczne projekty służyły chińskiemu przemysłowi stalowemu, cementowemu, transportowemu, budowlanemu itd.
Na szczycie nie zabrakło też kwestii Grecji. Chiny są obecnie drugim po Stanach Zjednoczonych partnerem handlowym UE, a Unia jest największym partnerem Chin. Kryzys gospodarczy w Europie i zagrożenie strefy euro mogą być też niebezpieczne dla spowalniającej gospodarki chińskiej.
– Przez wiele lat Chiny popierały integrację europejską. Chciałyby widzieć zjednoczoną, dobrze prosperującą i silną Unię Europejską. To jest nie tylko w jej interesie, ale też w interesie Chin i reszty świata – powiedział na konferencji prasowej chiński premier. Li Keqiang stwierdził także, że ma nadzieję, iż Grecja pozostanie w strefie euro. Szybko jednak dodał, że „sprawa zadłużenia Grecji to wewnętrzny problem UE”. Mniej więcej w tym samym czasie na konferencji prasowej chińskiego MSZ-etu w Pekinie rzecznik tego resortu Hua Chunying powiedziała, że Chiny „wierzą, iż członkowie strefy euro mają możliwości i są wystarczająco mądrzy, aby właściwie rozwiązać grecki problem”.
Na konferencji prasowej w Brukseli po szczycie UE–Chiny dziennikarz chińskiej agencji Xinhua zwrócił się do szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z pytaniem, jaki jest ich, jako nowych przywódców Unii, plan na rozwój relacji chińsko-europejskich w ciągu 10 najbliższych lat. W reakcji na to między Junckerem a Tuskiem zaczęło się przerzucanie piłeczki. Li chciał, żeby odpowiedział Tusk, ale przewodniczący Rady Europejskiej machnął ręką w stronę Junckera. Ten z kolei spłatał Tuskowi figla i to jemu zostawił odpowiedź na to pytanie. Szef Komisji Europejskiej zażartował przy tym, że „Donald Tusk jest człowiekiem, który ma długie perspektywy”, na co zebrani na sali dziennikarze wybuchnęli śmiechem. Tusk zaś stwierdził tylko, że „nikt nie może opisać tego problemu lepiej niż Juncker” i też wymigał się od odpowiedzi na pytanie chińskiego dziennikarza. W reakcji na słowa „o długiej perspektywie Tuska” ożywił się premier Chin, który zamachał przecząco w stronę Junckera: „Nie, nie, nie, proszę!”. „Spokojnie, będzie dobrze” – pokazał też gestem Juncker.
Ten brak odpowiedzi ze strony obu europejskich przywódców pokazuje, że elity rządzące Unią mają tak naprawdę niewiele do zaproponowania w kwestii relacji z Chinami. Nie ma koordynacji działań i państwa Unii Europejskiej prowadzą własną politykę wobec Pekinu. ChRL widzi ten brak europejskiego zgrania i dlatego premier Li Keqiang po szczycie w Brukseli rozpoczyna oficjalne wizyty w Belgii i Francji, gdzie będzie zawierał umowy handlowe. Odwiedzi na przykład główną siedzibę Airbusa w Tuluzie. Koncern ten prowadzi z Pekinem rozmowy dotyczące sprzedaży 50–70 samolotów A330 i utworzenia fabryki w Państwie Środka.
Stojący na czele chińskiej delegacji premier Chin Ludowych Li Keqiang zapowiedział, że Pekin chce uczestniczyć w planie inwestycyjnym zaproponowanym przez szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera, Europejskim Funduszu na rzecz Inwestycji Strategicznych. Fundusz ma być wart 315 mld euro i ma pomóc ożywić wzrost i zatrudnienie w osłabionej gospodarczo UE. Juncker zapytany na konferencji o szczegóły chińskiego udziału w Funduszu, odpowiedział jedynie, że te będą dyskutowane później.
Pekin jest zainteresowany takimi inwestycjami w Europie, które służyłyby rozwojowi chińskiego planu Nowego Jedwabnego Szlaku, czyli rozbudowie połączeń komunikacyjnych, co przyniesie jeszcze większe korzyści chińskiemu eksportowi, a także pomoże importowi surowców do Chin. Kraj ten jest też zainteresowany projektami inwestycyjnymi, gdyż jest to okazja do ratowania własnych firm przynoszących straty na lokalnym rynku. Na przykład hut – dużych państwowych konglomeratów, które nie mogą być zlikwidowane, bo oznaczałoby to utratę pracy dla setek tysięcy ludzi, a tym samym zamieszki w kraju. Władze chińskie zrobią wszystko, aby zagraniczne projekty służyły chińskiemu przemysłowi stalowemu, cementowemu, transportowemu, budowlanemu itd.
Na szczycie nie zabrakło też kwestii Grecji. Chiny są obecnie drugim po Stanach Zjednoczonych partnerem handlowym UE, a Unia jest największym partnerem Chin. Kryzys gospodarczy w Europie i zagrożenie strefy euro mogą być też niebezpieczne dla spowalniającej gospodarki chińskiej.
– Przez wiele lat Chiny popierały integrację europejską. Chciałyby widzieć zjednoczoną, dobrze prosperującą i silną Unię Europejską. To jest nie tylko w jej interesie, ale też w interesie Chin i reszty świata – powiedział na konferencji prasowej chiński premier. Li Keqiang stwierdził także, że ma nadzieję, iż Grecja pozostanie w strefie
Na konferencji prasowej w Brukseli po szczycie UE–Chiny dziennikarz chińskiej agencji Xinhua zwrócił się do szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera i przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z pytaniem, jaki jest ich, jako nowych przywódców Unii, plan na rozwój relacji chińsko-europejskich w ciągu 10 najbliższych lat. W reakcji na to między Junckerem a Tuskiem zaczęło się przerzucanie piłeczki. Li chciał, żeby odpowiedział Tusk, ale przewodniczący Rady Europejskiej machnął ręką w stronę Junckera. Ten z kolei spłatał Tuskowi figla i to jemu zostawił odpowiedź na to pytanie. Szef Komisji Europejskiej zażartował przy tym, że „Donald Tusk jest człowiekiem, który ma długie perspektywy”, na co zebrani na sali dziennikarze wybuchnęli śmiechem. Tusk zaś stwierdził tylko, że „nikt nie może opisać tego problemu lepiej niż Juncker” i też wymigał się od odpowiedzi na pytanie chińskiego dziennikarza. W reakcji na słowa „o długiej perspektywie Tuska” ożywił się premier Chin, który zamachał przecząco w stronę Junckera: „Nie, nie, nie, proszę!”. „Spokojnie, będzie dobrze” – pokazał też gestem Juncker.
Ten brak odpowiedzi ze strony obu europejskich przywódców pokazuje, że elity rządzące Unią mają tak naprawdę niewiele do zaproponowania w kwestii relacji z Chinami. Nie ma koordynacji działań i państwa Unii Europejskiej prowadzą własną politykę wobec Pekinu. ChRL widzi ten brak europejskiego zgrania i dlatego premier Li Keqiang po szczycie w Brukseli rozpoczyna oficjalne wizyty w Belgii i Francji, gdzie będzie zawierał umowy handlowe. Odwiedzi na przykład główną siedzibę Airbusa w Tuluzie. Koncern ten prowadzi z Pekinem rozmowy dotyczące sprzedaży 50–70 samolotów A330 i utworzenia fabryki w Państwie Środka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz