Seifeddin Rezgui, 23-letni student, mieszkał w oddalonym od Susy o 60 km świętym mieście islamu Kairuan. Jego sąsiedzi twierdzą, że chłopak musiał mieć wyprany mózg, żeby zrobić coś takiego, bo dotąd był normalnym studentem. O wszystko oskarżają radykalnych islamistów, z którymi oni się nie identyfikują
Brama budynku, gdzie Seifeddin Rezgui dzielił mieszkanie z ośmioma innymi studentami, jest zamknięta. Sąsiedzi chłopaka, który 26 czerwca dokonał zamachu na plaży w Susie i zastrzelił 38 turystów, wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Poruszeni zebrali się przy drzwiach wielkiego meczetu. – Jesteśmy zszokowani tym wydarzeniem. My tacy nie jesteśmy. Nienawidzimy przemocy – mówi głośno Adnan Ghani i choć twierdzi, że przemoc jest zła, dodaje: Gdybym wiedział, co zamierza zrobić, sam poderżnąłbym mu gardło, zanim zabiłby innych.Rezgui nie był zbyt znany w okolicy. – Nie widywaliśmy go często, tylko czasami, jak wychodził z domu. Z nikim nie rozmawiał. Wiedzieliśmy, że jest studentem i niewiele więcej – mówi dziennikowi „El Mundo” młody chłopak, który nie chce podać imienia. – To jest normalna dzielnica. Mieszkają tu skromni i pracowici ludzie. Shadliya Aidi dodaje: – Ja teraz sam boję się radykalnych islamistów.
73-letni Taieb Ghozzi, imam największego w mieście meczetu, podkreśla, że zawsze odrzucał radykalny islam i w jego społeczności nie było miejsca na przemoc. – Jako imam i człowiek religijny ubolewam nad tym, co się stało. Jesteśmy tu wszyscy bardzo smutni. My nie jesteśmy terrorystami. Ghozzi przyznał, że niektóre tunezyjskie meczety zostały zagarnięte przez salafitów i wahabitów, którzy postulują odrodzenie pierwotnego islamu.
Podkreśla jednak, że nie pochodzą oni ze społeczeństwa tunezyjskiego, ale są z zewnątrz. Te radykalne ruchy pojawiły się w Tunezji po rewolucji jaśminowej (2010/2011 rok).
Podkreśla jednak, że nie pochodzą oni ze społeczeństwa tunezyjskiego, ale są z zewnątrz. Te radykalne ruchy pojawiły się w Tunezji po rewolucji jaśminowej (2010/2011 rok).
O Rezguim mówi, że nie kojarzy go ze swojej świątyni. – Nie znałem tego chłopaka. To nie był nikt znaczący. Radykaliści musieli mu wyprać mózg. Być może zradykalizował się już w swoim rodzinnym mieście Gaafur. Nie wiadomo. Student informatyki, Hamza Rhaieb dodaje: – To katastrofa. Brak słów. Jestem pewien, że zrobił to dla pieniędzy. Dużo młodych ludzi jest werbowanych przez innych studentów przez Facebooka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz