Dodano: 18.05.2016 [09:25]
FSB otrzymała od polskich służb dane nie jednego, ale trzech rosyjskich świadków twierdzących, że mogą przekazać ważne informacje na temat katastrofy smoleńskiej. Dwóch z nich wskazywało, że tragedia była wynikiem celowego działania. Trzeci – wysoki urzędnik z kręgu Tatiany Anodiny i rosyjskiego Komitetu Śledczego – przekazywał prawdziwe informacje o zamianie ciał ofiar – ujawnia „Gazeta Polska”.
Polską opinię publiczną zszokowała informacja podana w Sejmie przez Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS-u. Ujawnił on, że 10 maja 2010 r. do Ambasady RP w Moskwie zgłosił się Rosjanin twierdzący, że ma informacje o zamachu w Smoleńsku. Polskie służby nie dość, że nie zrobiły nic, aby zweryfikować jego słowa, to jeszcze przekazały jego dane rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB).
Odpowiedzialna za tę skandaliczną decyzję była Agencja Wywiadu (AW). Pod decyzją o przekazaniu FSB danych osobowych rosyjskiego informatora podpisało się dwóch zastępców szefa AW: Marek Stępień (odpowiedzialny za sprawy operacyjne) i Piotr Juszczak.
Jak sprawdziła „Gazeta Polska” – Juszczak, zanim został powołany przez Donalda Tuska na wiceszefa Agencji (w 2008 r.), był szefem Biura Informacji i Analiz AW. Wcześniej był zaś naczelnikiem wydziału kontaktów zewnętrznych i współpracy międzynarodowej.Doskonale więc powinien zdawać sobie sprawę, że lekceważąc takiego świadka i demaskując go przed rosyjskimi służbami, działa wbrew interesom państwa polskiego. Co ciekawe – 15 września 2010 r., a więc pięć miesięcy po przekazaniu FSB danych Rosjanina, ppłk Piotr Juszczak brał udział w seminarium Biura Bezpieczeństwa Narodowego zatytułowanym znamiennie „Nowe otwarcie w stosunkach polsko-rosyjskich: szanse i zagrożenia”.
Polską opinię publiczną zszokowała informacja podana w Sejmie przez Mariusza Kamińskiego, koordynatora służb specjalnych w rządzie PiS-u. Ujawnił on, że 10 maja 2010 r. do Ambasady RP w Moskwie zgłosił się Rosjanin twierdzący, że ma informacje o zamachu w Smoleńsku. Polskie służby nie dość, że nie zrobiły nic, aby zweryfikować jego słowa, to jeszcze przekazały jego dane rosyjskiej Federalnej Służbie Bezpieczeństwa (FSB).
Odpowiedzialna za tę skandaliczną decyzję była Agencja Wywiadu (AW). Pod decyzją o przekazaniu FSB danych osobowych rosyjskiego informatora podpisało się dwóch zastępców szefa AW: Marek Stępień (odpowiedzialny za sprawy operacyjne) i Piotr Juszczak.
Jak sprawdziła „Gazeta Polska” – Juszczak, zanim został powołany przez Donalda Tuska na wiceszefa Agencji (w 2008 r.), był szefem Biura Informacji i Analiz AW. Wcześniej był zaś naczelnikiem wydziału kontaktów zewnętrznych i współpracy międzynarodowej.Doskonale więc powinien zdawać sobie sprawę, że lekceważąc takiego świadka i demaskując go przed rosyjskimi służbami, działa wbrew interesom państwa polskiego. Co ciekawe – 15 września 2010 r., a więc pięć miesięcy po przekazaniu FSB danych Rosjanina, ppłk Piotr Juszczak brał udział w seminarium Biura Bezpieczeństwa Narodowego zatytułowanym znamiennie „Nowe otwarcie w stosunkach polsko-rosyjskich: szanse i zagrożenia”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz