Samolot rządowy Tu-154 M / fot. Grzegorz Jakubowski / źródło: PAP
- Powstanie wierna kopia samolotu w mniejszej skali - zapowiada Wacław Berczyński, szef powołanej przez Antoniego Macierewicza komisji badającej przyczyny wypadku prezydenckiego tupolewa. Po co? Żeby przeprowadzić kolejne badania i udowodnić, że Tu-154 przeleciał nad brzozą.
Berczyński o pierwszych miesiącach funkcjonowania komisji opowiedział na łamach prawicowego tygodnika „wSieci”. Jak zapowiedział, jednym z celów, które zrealizuje w najbliższym czasie kierowany przez niego zespół, będzie cyfryzacja całego zgromadzonego dotychczas materiału dowodowego: „Finalizujemy rozmowy w tej sprawie z Polską Akademią Nauk. Po raz pierwszy ten gigantyczny zasób, czyli cała rządowa dokumentacja dotycząca katastrofy smoleńskiej, będzie w nowoczesny sposób uporządkowany”.
Model tupolewa
To jednak dopiero początek ambitnych planów komisji. Członkowie zespołu chcą stworzyć model tupolewa, dzięki któremu zbadają m.in. czy skrzydło samolotu faktycznie zostało uszkodzone w wyniku uderzenia o brzozę. - Na dziś większość danych wskazuje, że tupolew przeleciał ponad tym drzewem, a skrzydło nie złamało się na brzozie. Musimy to jednak stwierdzić w sposób niepodlegający żadnej dyskusji - mówi szef komisji.
Dlatego też komisja chce rekonstrukcji kadłuba: - Powstanie wierna kopia samolotu w mniejszej skali. Sprawdzimy jak Tu-154M zachowuje się w różnych sytuacjach w locie, przy lądowaniu, ze zmiennym położeniem klap, również przy utracie końcówki skrzydła. Pozwoli to ostatecznie odpowiedzieć na pytanie, czy przy braku fragmentu skrzydła możliwe było wykonanie półbeczki – zapowiada Wacław Berczyński. Jak mówi, model ma zostać wykonany przez Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 2 w Dęblinie.
Czy nastąpiła eksplozja?
Członkowie komisji chcą także wystąpić do MAK-u z prośbą o udostępnienie wraku i czarnych skrzynek, aby przeprowadzić szereg nowych badań. - Wiadomo, że metal rozrywa się inaczej w wyniku ściskania, a inaczej – rozciągania. Jeżeli więc nastąpiłaby eksplozja, powodowałaby inny rodzaj zniszczeń niż w przypadku dekonstrukcji w efekcie uderzenia o ziemię. Badania metalurgiczne pozwalają to zweryfikować – twierdzi Berczyński. Zaznacza także, że komisja uzyskała dostęp do szczątków samolotu, które zostały przywiezione do Polski i znajdują się w prywatnych rękach.Ciekawym wątkiem poruszonym przez Berczyńskiego jest sprawa nowych nagrań z kokpitu prezydenckiego tupolewa, które miały być dostarczone kilka tygodni temu polskiej stronie przez władze Łotwy. Zawiera ono korespondencję pomiędzy załogą samolotu a kontrolerami lotu ze Smoleńska. Według zapewnień szefa komisji jest ono wyraźne i na autentyczne. Na pytanie o jego zawartość Berczyński odpowiada enigmatycznie: „na dziś mogę powiedzieć jedynie, że mamy do czynienia ze zdarzeniami odbiegającymi od normy”.
4 miliony w budżecie
Przewodniczący komisji podkreślił, że zespół ma do dyspozycji 4 mln zł oraz deklaracje współpracy jednostek Ministerstwa Obrony Narodowej, które mają pomagać merytorycznie w przeprowadzaniu niezbędnych badań – „pozwala to mieć pewność, że rozwiejemy wszelkie wątpliwości wokół katastrofy smoleńskiej” – podsumował.
Wacław Berczyński jest konstruktorem lotniczym i wieloletnim pracownikiem Działu Wojskowo-Kosmicznego Boeinga. Współpracował wcześniej z Zespołem Parlamentarnym ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – m.in. brał udział w konferencjach smoleńskich, gdzie razem z prof. Wiesławem Biniendą, Kazimierzem Nowaczykiem oraz dr. Grzegorzem Szuladzińskim przedstawili tezę, iż Tu-154M został rozerwany w wyniku wybuchów. Berczyński w 2013 roku został uhonorowany tytułem „Człowieka roku” przyznanym mu przez redakcję... „Gazety Polskiej”.
Źródło: wSieci
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz