| Byłem kiedyś świadkiem pouczającego zdarzenia. Jechałem MPKiem. Ludzi dużo, wszystkie miejsca zajęte. Na jednym siedzeniu obok siebie, siedzi starsza kobieta i młodzian uczesany na "irokeza" w kurtce ze skaju, na plecach której, pędzlem i biała farbą wymalowany, widniał napis: "Pocałujcie mnie w dupę". Młodzieniec nonszalancko mamlał gumę. Ludzie niechętnie spoglądali na "wojownika". Na jednym z przystanków do autobusu wsiadła paniusia z rozwydrzonym kilkuletnim bachorem i siatkami wyładowanymi zakupami w rękach. "Indianin" popatrzał na paniusię, wstał i grzecznie poprosił o zajęcie miejsca. Jak było do przewidzenia paniusia nie siadła, tylko posadziła obok starszej pani, swą rozpuszczoną latorośl. Brzdąc zaczął wiercić się, machać nogami i kopać starszą panią po nogach. Kobieta odsuwała się, ale to nic nie pomagało, bo gówniarzowi kopanie bardzo się spodobało. Nikt nie reagował. Paniusia na zwróconą uwagę odpowiedziała, że ona wychowuje swoje dziecko bezstresowo i nie będzie mu zwracać uwagi. Przeżuwający gumę młodzian z zainteresowaniem oglądał zajście i na odpowiedź paniusi, wyjął gumę z ust i z głośnym klaśnięciem przykleił paniusi do czoła. W autobusie nastąpiła konsternacja, po czym rozległ się gromki śmiech. Oburzona paniusia zapytała: • Co pan sobie wyobraża?! Jak pana matka wychowała?! Na postawione pytanie, młodzian ze stoickim spokojem odpowiedział: • Bezstresowo
Jasiu dostał od ojca kolejkę i sobie ją uruchomił. Ojciec w tym czasie ogląda TV i słyszy z pokoju Jasia: • Wsiadać! Kurwa! Wsiadać! • Wysiadać! Kurwa! Wysiadać! Wpada zdenerwowany ojciec do pokoju i mówi: • Jeśli przez najbliższą godzinę usłyszę choć jedno brzydkie słowo to zabiorę Ci kolejkę! Ojciec wraca do pokoju i dalej ogląda TV. Mija pół godziny i nic nie słychać z pokoju Jasia. Mija godzina i nic. Mija godzina i minuta i z pokoju Jasia słychać: • Wsiadać! Kurwa! Wsiadać! Przez tego skurwysyna mamy godzinę opóźnienia... |
|
|
|
|
| Pewnego dnia zajączej złowił złotą rybkę. Rybka, jak to złote rybki mają w zwyczaju rzekła: • Zajączku wypuć mnie to spełnię trzy twoje życzenia ! • Dobrze • odpowiada zajączek • wypuszczę cię ale, jak spełnisz trzy pierwsze życzenia misia, które wypowie po przebudzeniu ze snu zimowego. • No co ty, zajączku! Chcesz oddać swoje życzenia misiowi ?!! Rybka nie kryła zdziwienia. • Tak, to moje ostatnie słowo • stanowczo rzekł zajączek. • Zgoda! Odrzekła złota rybka. Jakis czas później mis budzi się ze snu zimowego, przeciąga się leniwie i mruczy zaspanym głosem: Sto ch..ów w dupę i kotwica w plecy, byle była ładna pogoda ! ! |
|
|
|
| Leci samolot, nagle awaria, samolot zaczyna spadać. Stewardesa podchodzi do Francuza:
- Niech pan skoczy i odciąży samolot, uratuje pan wielu ludzi.
Francuz pomyślał, wypił całe wino, wyruchał wszystkie brunetki, krzyknął "Viva la France!" i skoczył.
Samolot spada dalej. Stewardesa prosi Amerykanina. Amerykanin pomyślał, wypił całą whisky, wyruchał wszystkie blondynki, krzyknął "God bless the USA!" i skoczył. Samolot dalej spada. Stewaresa podchodzi do Polaka:
- Niech pan skoczy uratuje pan nas!
- Nie ma mowy!
- No niech pan skoczy będzie pan bohaterem...
Polak pomyślał, wypił wszystko co się dało wypić, wyruchał wszystko co się rusza, krzyknął "Niech żyje Mozambik!" i wyrzucił Murzyna stojącego obok... |
|
Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Ja: - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak. - No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz. - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrznął orla - przyjmuje wyzwanie Ja. - A z trzema ptakami? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla i pucił pawia. - A z czterema ptakami, cwaniaczku? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa. - A z pięcioma ptakami ? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa.
|
|
|
|
|
| W Nowym Jorku otwarto nowy sklep, gdzie kobiety mogą wybrać i kupić męża. Przy wejsciu jest wywieszona instrukcja korzystania ze sklepu: • możesz wejść do sklepu tylko jeden raz, • jest 6 pięter, a cechy charakterystyczne mężczyzn zwiększają się z każdym piętrem, • możesz wybrać jakiegolwiek mężczyznę na piętrze lub iść piętro wyżej, • jak wejdziesz wyżej nie możesz już się cofnać. Pewna kobieta decyduje się wejść do sklepu żeby znaleźć tego jedynego. Na pierwszym pięrze wywieszka mówi: Ci mężyzni mają pracę. Kobieta decyduje się wejść wyżej. Na drugim piętrze jest napis: Ci mężczyźni mają pracę i kochają dzieci. Kobieta znów postanawia wyjść wyżej. Na trzecim piętrze jest napisane: Ci mężczyźni mają pracę, kochają dzieci, i są bardzo przystojni. Wow, myśli kobieta, ale postanawia wejść wyżej. Na czwartym piętrze wywieszka mówi: Ci mężczyżni mają pracę, kochają dzieci, są bardzo przystojni i pomagają w pracach domowych. Niesamowite, pomyślala kobieta, z ciężkim sercem odrzuca taką ofertę i postanawia wejść na wyższe piętro. Na piątym piętrze jest napis: Ci mężczyźni mają pracę, kochają dzieci, są bardzo przystojni, pomagają w pracach domowych i są romantyczni. Kobietę kusi żeby zostać na tym piętrze, ale decyduje się wejść na ostatnie piętro. Szóste piętro: Jesteś na tym piętrze odwiedząjaca numer 31 456 012, tutaj nie ma mężczyzn, to piętro istnieje tylko żeby pokazać że kobiecie nigdy nie dogodzisz. Dziekujemy za odwiedziny w naszym sklepie. |
|
|
|
|
| Facet przychodzi do gazety zamówić ogłoszenie: "Zaginął ukochany kotek mojej żony - czarny, białe skarpetki, wesołe ślepka, figlarne usposobienie. Dla znalazcy nagroda 5000 złotych!" - Czy to aby nie za dużo? - zdziwił się redaktor. - Nie ma obawy, sam skurwiela utopiłem.
|
|
|
|
|
| Inżynier, fizyk i matematyk dostali taką samą ilość siatki ogrodzeniowej oraz polecenie otoczenia nią jak największego obszaru. Inżynier ogrodził obszar w kształcie kwadratu. Fizyk jako osoba troszkę bardziej inteligentna otoczył obszar w kształcie idealnego koła i stwierd
Pani na lekcji polskiego prosi dzieci, aby ułożyły zdanie, w którym będzie nazwa ptaka. Zgłasza się Ja: - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak. - No, może być. Ale zdania z dwoma ptakami już nie ułożysz. - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak i wyrznął orla - przyjmuje wyzwanie Ja. - A z trzema ptakami? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla i pucił pawia. - A z czterema ptakami, cwaniaczku? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa. - A z pięcioma ptakami ? - Tata przyszedł do domu nawalony jak szpak, wyrznął orla, po czym pucił pawia, aż mu dwa gile wyszły z nosa i poszedł dalej pić na sępa. |
|
|
|
|
| W Nowym Jorku otwarto nowy sklep, gdzie kobiety mogą wybrać i kupić męża. Przy wejsciu jest wywieszona instrukcja korzystania ze sklepu: • możesz wejść do sklepu tylko jeden raz, • jest 6 pięter, a cechy charakterystyczne mężczyzn zwiększają się z każdym piętrem, • możesz wybrać jakiegolwiek mężczyznę na piętrze lub iść piętro wyżej, • jak wejdziesz wyżej nie możesz już się cofnać. Pewna kobieta decyduje się wejść do sklepu żeby znaleźć tego jedynego. Na pierwszym pięrze wywieszka mówi: Ci mężyzni mają pracę. Kobieta decyduje się wejść wyżej. Na drugim piętrze jest napis: Ci mężczyźni mają pracę i kochają dzieci. Kobieta znów postanawia wyjść wyżej. Na trzecim piętrze jest napisane: Ci mężczyźni mają pracę, kochają dzieci, i są bardzo przystojni. Wow, myśli kobieta, ale postanawia wejść wyżej. Na czwartym piętrze wywieszka mówi: Ci mężczyżni mają pracę, kochają dzieci, są bardzo przystojni i pomagają w pracach domowych. Niesamowite, pomyślala kobieta, z ciężkim sercem odrzuca taką ofertę i postanawia wejść na wyższe piętro. Na piątym piętrze jest napis: Ci mężczyźni mają pracę, kochają dzieci, są bardzo przystojni, pomagają w pracach domowych i są romantyczni. Kobietę kusi żeby zostać na tym piętrze, ale decyduje się wejść na ostatnie piętro. Szóste piętro: Jesteś na tym piętrze odwiedząjaca numer 31 456 012, tutaj nie ma mężczyzn, to piętro istnieje tylko żeby pokazać że kobiecie nigdy nie dogodzisz. Dziekujemy za odwiedziny w naszym sklepie. |
|
|
|
|
| Facet przychodzi do gazety zamówić ogłoszenie: "Zaginął ukochany kotek mojej żony - czarny, białe skarpetki, wesołe ślepka, figlarne usposobienie. Dla znalazcy nagroda 5000 złotych!" - Czy to aby nie za dużo? - zdziwił się redaktor. - Nie ma obawy, sam skurwiela utopiłem.
|
|
|
|
|
| Inżynier, fizyk i matematyk dostali taką samą ilość siatki ogrodzeniowej oraz polecenie otoczenia nią jak największego obszaru. Inżynier ogrodził obszar w kształcie kwadratu. Fizyk jako osoba troszkę bardziej inteligentna otoczył obszar w kształcie idealnego koła i stwierdził, iż lepiej się nie da. Matematyk natomiast postawił ogrodzenie byle jak, po czym wszedł do środka i powiedział: • Jestem na zewnątrz. |
|
|
|
|
| Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca i mówi: • Mam dla was trzy zadania: 1) Przejść przez most pod ostrzałem 2) Przywitać się z niedźwiedziem podając mu rękę (uścisnąć łapę) 3) I zgwałcić bardzo stara i sprytna Indiankę.
Pierwszy poszedł Rusek, lecz udało mu się dojść tylko do połowy mostu. Drugi poszedł Niemiec, przeszedł most, lecz gdy wszedł do klatki niedźwiedzia, wystraszył się i uciekł. Następnie poszedł Polak, przeleciał przez most wpada do klatki, a tam jak nie zacznie się kotłować (po prostu w powietrze wzbiła się kupa kurzu). Ale po jakiejś godzinie z klatki wychodzi zziajany, zdyszany i podrapany Polak i pyta : • Ty, diabeł, to gdzie jest ta Indianka, której mam podąć łapę ? |
|
|
ził, iż lepiej się nie da. Matematyk natomiast postawił ogrodzenie byle jak, po czym wszedł do środka i powiedział: • Jestem na zewnątrz. |
|
|
|
|
| Diabeł złapał Polaka, Ruska i Niemca i mówi: • Mam dla was trzy zadania: 1) Przejść przez most pod ostrzałem 2) Przywitać się z niedźwiedziem podając mu rękę (uścisnąć łapę) 3) I zgwałcić bardzo stara i sprytna Indiankę.
Pierwszy poszedł Rusek, lecz udało mu się dojść tylko do połowy mostu. Drugi poszedł Niemiec, przeszedł most, lecz gdy wszedł do klatki niedźwiedzia, wystraszył się i uciekł. Następnie poszedł Polak, przeleciał przez most wpada do klatki, a tam jak nie zacznie się kotłować (po prostu w powietrze wzbiła się kupa kurzu). Ale po jakiejś godzinie z klatki wychodzi zziajany, zdyszany i podrapany Polak i pyta : • Ty, diabeł, to gdzie jest ta Indianka, której mam podąć łapę ? |
|
Niedźwiadek kupił motorek. Zadowolony jedzie przez las i spotkał zajączka. Pyta się: - Ty zając chcesz się przejechać? - No pewnie. - Wsiadaj. Jadą przez las 40 na godzinę, 50, 60. Nagle niedźwiadek poczuł mocny uścisk i mokro. Pyta się: - Ty zając, zlałeś się ze strachu? Na to zajączek ze spuszczona głową. - Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem. Zając postanowił się odegrać. Zapożyczył się i kupił szybszy motorek. Szukał niedźwiadka. W końcu szczęśliwy znalazł. I pyta się: - Ty niedźwiedź chcesz się przejechać? - No pewnie. Jadą przez las 40 na godzinę 50, 60, 70, 80. Nagle zajączek poczuł mocny uścisk i mokro. Szczęśliwy pyta się niedźwiadka: - Ty niedźwiedź, zlałeś się ze strachu? Na to niedźwiadek ze spuszczoną głową: - Tak, zlałem się. Jechałeś bardzo szybko i się bałem. Zając szczęśliwy odpowiada. - No to się zaraz zesrasz, bo nie mogę dosięgnąć do hamulca.
|
|
|
|
|
| Nauczycielka (rok 1945) pyta dzieci: • Dzieci kto i jak z was pomagał żołnierzom na froncie? Nastia: • Wysyłałam na front tabakę i tytoń. Masza?: • Pomagałam mamie robić opatrunki. Nauczycielka: • Zuchy! Wowa a Ty: • A donosiłem żołnierzom pociski! • Wowa, to ty jesteś bohaterem dzisiejszego dnia! A czy Tobie podziękowali? • Tak, powiedzieli mi "Sehr gut, Władimir!" |
|
Twoja ocena: Ocena: 4.15 Punkty: 137 Głosy: 32 |
|
|
| Jedzie chłop wozem, zatrzymuje go policjant i mówi: • Dzień dobry proszę kartę woźnicy i kartę wozu Chłop pokazuje wszystkie dokumenty. Po chwili policjant zauważa podejżanie wyglądające beczki na wozie chłopa • co tam wieziecie? • to? a, to sok z banana • sok z banana? Daj pan skosztować. Chłop nalał policjantowi do kubka, policjant próbuje • ależ ochyda! jedz pan lepiej!!! A CHŁOP DO KONIA: • wio Banan! |
|
Twoja ocena: Ocena: 4.15 Punkty: 361 Głosy: 86 |
|
|
| Baca podejrzewał, że jego żona go zdradza, gdy tylko on wychodzi na hale pasać owce. Jako "majster złota rączka" postawił pod łóżkiem garnek śmietany i powiesił nad nim łyżkę. Gdy tylko jedna osoba leżała na łóżku, łyżka wisiała nad powierzchnią, gdy położyły się dwie osoby, łyżka zamaczała się w śmietanie. Proste i skuteczne. Po powrocie z hali poleciał do sypialni i znalazł pod łóżkiem... garnek masła... |
|
|
|
|
| Nauczycielka przedstawia nowego ucznia w Amerykańskiej klasie: • To jest Sakiro Suzuki z Japonii Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi: • Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historia. Kto mi powie czyje to słowa: "Dajcie mi wolność albo śmierć"? W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi: • Patrick henry, 1775 w Filadelfii. • Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział: "Państwo to ludzie, ludzie nie powinni ginąc"? Znowu Suzuki: • Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie. Nauczycielka patrzy na uczniów z wyrzutem: • Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem zna amerykańska historie lepiej niż wy! Nagle słychać czyjś głośny szept: • Pocałuj mnie w d.., p. Japończyku. • Kto to powiedział!? - Krzyknęła nauczycielka. Na to Suzuki podnosi rękę i recytuje: • Generał mac Artur, 1942 w Guadalcanal, oraz Li Lacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze. • Suzuki to kupa g.! - słychać głośny krzyk sali. Na co Suzuki: • Valenino Rossi w Riona Grand Prix Brazili, 2002 roku. Klasa szaleje nauczycielka mdleje. Nagle otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor: • Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem. Suzuki: • Leszek Miller do wicepremiera Hausnera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2003 roku. |
|
|
|
|
| Późny wieczór. Facet odprowadza kobietę do domu i pod klatką opiera się wygodnie jak macho i mówi: - Zrób mi na koniec laskę. Kobieta: - No co ty, daj spokój! - No zrób mi proszę! - Ale przestań - tak tutaj - bez sensu! - No dalej, zrób! I tak przekomarzają się dobre dwadziecia minut. Nagle z klatki wychodzi zaspany ojciec z młodszą siostrę tej kobiety i mówi: - Ty! mu zrób tą laskę... albo siostra zrobi panu laskę.. albo ja zrobię ci laskę gociu... tylko weź tą rękę z domofonu! |
|
|
|
|
| Wypadek na budowie. Wypadki na budowie niestety się zdarzają. W takich przypadkach zgłaszało się wypadek, po czym na budowę przyjeżdżał funkcjonariusz BHP, który spisywał protokół powypadkowy. Kiedyś przy robotach zbrojarskich chłopaki przeciągali pręty zbrojeniowe z wiązki pod nożyce, jakieś 20 metrów po równej drodze. Jeden się potknął i rozbił sobie twarz. Nic wielkiego, obmył się, zdezynfekowano mu przygryzioną wargę wodą utlenioną i nazad do roboty, ale wypadek trzeba było zgłosić. Wzmiankowany funkcjonariusz BHP pojawił się po dwóch dniach, jak zwykle oszołomiony poczuciem misji. Wezwał poszkodowanego i świadków, przesłuchał, a jakże, i popełnił protokół. Oryginał zabrał, a kopię dostałem do akt budowy. Przeczytałem go i .... o mało nie musiałem znów zgłaszać wypadku... W protokole stało jak wół: "Pracownik doznał urazu wargi wskutek ciągnięcia druta". |
|
|
|
|
| Starsze małżeństwo było na wakacjach w Pakistanie. Zwiedzali właśnie targ, aby znaleźć kilka pamiątek, które mogliby wręczyć znajomym. Aż zaszli w dziwną uliczkę, gdzie był tylko jeden mały sklepik z sandałami. Już, już mieli zawrócić, gdy ze sklepu dobiegł ich głos: • Hej wy! Zagraniczni! Chodźcie, chodźcie! Wejdźcie do mojego sklepiku! Więc para zgodziła się i weszli do środka. Tam w ukłonach, przywitał ich mały człowieczek i powiedział: • Mam dla was specjalne sandały, które mogą was zainteresować. One mają magiczną moc. Sprawiają, że jesteś tak dziki w łóżku, jak spragniony wielbłąd na pustyni! Żona od razu chciała je kupić, ale mąż zrobił się bardzo sceptyczny. Uważał, że nie potrzebuje takich sandałów, a poza tym, nie wierzył w ich moc. Więc zapytał sklepikarza: • Jak to możliwe, że sandały mogą mieć aż tak wielką moc? • Po prostu je przymierz, Saiheeb. Sandały Ci to udowodnią - odpowiedział sklepikarz. Mąż oczywiście nie chciał ich przymierzać, ale po wielu naleganiach żony, zgodził się. Jak tylko wsunął swoje stopy w sandały od razu poczuł silne podniecenie. W oczach pojawił mu się błysk pożądania i poczuł coś, czego nie czuł od lat - wielką i brutalną potęgę seksu! W mgnieniu oka mąż złapał sklepikarza, brutalnie zmusił go do skłonu, oparł o stolik, ściągnął mu spodnie i zaczął sobie na nim używać. Na co sklepikarz zaczął krzyczeć tak przeraźliwie, jak jeszcze nikt nigdy nie krzyczał: • STÓJ! STÓJ! ZAŁOŻYŁEŚ LEWY NA PRAWY! |
|
|
|
|
| Jedzie Jasiu chodnikiem i mówi: • Lowelku stój. Później ... • Lowelku jedź. Zatrzymuje się na przejściu. Wtedy jakaś baba słyszy jego wade wymowy. • Taki duży chłopczyk i nie umie wypowiedzieć "r". •Spier****** Stara Kur**, a ty lowelku jedź.
Nauczycielka mówi do Jasia: • Jasiu, powiedz, gdzie pracuje twój tato. Nie ma się czego wstydzić. Jasio, czerwony na twarzy, mówi: • Mój tata tańczy nago przy rurze w klubie dla gejów. Pani jest oczywiście w szoku, ale chwali Jasia za szczerość i odwagę i pozwala usiąść. Jasio siada i mówi do kolegi z ławki: • No i co miałem zrobić? Przyznać się, że jest posłem PiS? |
|
|
|
|
| Listonosz odchodzi na emeryturę. Mieszkańcy jego rewiru postanowili go pożegnać, każdy na swój własny pomysł. Przychodzi do pierwszego domu, a tam otwiera facet, który bierze listy i wręcza mu czek na 200zł. W drugim domu dostaje pudełko kubańskich cygar. W trzecim butelkę dobrej whisky. Przychodzi do czwartego, otwiera mu odziana skąpo, ponętna blondynka. Patrzy na niego kocim wzrokiem i zaciąga do sypialni. Jeden, dwa... pięć orgazmów. Po wszystkim kobieta przygotowuje mu wspaniałe danie. Na sam koniec podaje mu kawę i banknot dziesięciozłotowy. Facet z lekka zblazowany drapie się po głowie. - To co pani dla mnie zrobiła było wspaniałe, ale po co mi te dziesięć złotych? - Zastanawiałam się co Panu dać w związku z odejściem na emeryturę. W końcu mąż mi doradził: Pierdol go - daj mu dychę! - A posiłek to już sama wymyśliłam... |
|
|
|
|
| - Poruczniku!! Dowiedziałem się wczoraj, że wróciliście do obozu pijani i na dodatek pchaliście taczke!! • Tak jest panie majorze! • Ja was zdegraduje! Zamknę w areszcie! I długo nie wydam żadnej przepustki!! • Tak jest panie majorze!! • I nic nie macie na swoje usprawiedliwienie?? • W tej taczce byl pan, panie majorze... |
|
|
|
|
| Pewna para była świeżo po ślubie-dwa tygodnie temu było wesele. Mąż, jakkolwiek wielce zakochany w małżonce, nabrał ochoty by spotkać się ze starymi kumplami i poimprezować w ich ulubionym barze. Zaczął więc się ubierać i mówi do żony: • Kochanie wychodzę, ale wrócę niedługo. • A dokąd idziesz misiaczku - zapytała żona. • Idę do baru, ślicznotko. Mam ochote na małe piwko. • Chcesz piwo mój ukochany - Żona podeszła do lodówki, otworzyła drzwi i zaprezentowała mu 25 różnych rodzajów piwa z 12 krajów: Niemiec, Anglii, Holandii i innych. Mąż stanął zaskoczony i jedyne co zdołał wydusić z siebie to: • Tak, tak cukiereczku... ale w barze...no, wiesz... te schłodzone kufle... Nie zdążył skończyć gdy żona mu przerwała: • Chcesz do piwa schłodzony kufel, nie ma problemu! - I wyjęła z zamrażarki wielki oszroniony kufel. Ale mąż, choć nieco już blady z wrażenia, nie dawał za wygraną: • No tak, skarbie, ale w barach mają takie naprawde świetne przystawki... Nie będę długo. Wrócę naprawde szybko obiecuję. • Masz ochote na przystawki niedźwiadku - Żona otworzyła drzwi szafki, a tam słone paluszki, orzeszki, chipsy, pieczone skrzydełka, marynowane grzybki i wiele innych smakołyków. • Ale kochanie, w barze... no, wiesz... te gadki, przeklinanie..... • Chcesz przekleństw, moje ciasteczko - Zatem pij to kurewskie piwo z jebanego zmrożonego kufla i żryj te pierdolone przystawki!!! Jesteś teraz do ..... ciężkiego, żonaty i nigdzie ..... jego mać, nie wyjdziesz!!! Pojąłeś, sku**ysynu!!! |
|
Twoja ocena: Ocena: 4.13 Punkty: 322 Głosy: 77 |
|
|
| W pewnym mieście grasował straszny smok. Mieszczanie nie mogli wytrzymać, więc udali się po pomoc do jednego z trzech rycerzy. Wielki Rycerzu - mówią - pomóż nam, smok gwałci dziewice, zabija mężczyzn, pożera dzieci i kobiety. Wielki rycerz na to: • Dajcie mi miesiąc na ułożenie planu. Mieszczanie na to • Co ty człowieku, za miesiąc to smoka nas tu wszystkich wytłucze. I poszli do drugiego rycerza. Średni Rycerzu - pomóż etc. Ten chciał się znowu zastanawiać dwa miesiące więc poszli do trzeciego rycerza. Mały Rycerzu - pomóż etc. Na to Mały Rycerz łap za miecz, zakłada zbroję, objucza konia i już jest gotowy do drogi. Pytają więc mieszczanie. Jak to czcigodny Mały Rycerzu, Wielki Rycerz chciał się zastanawiać miesiąc, Średni Rycerz dwa miesiące, a Ty tak od razu?! Na to Mały Rycerz • Tu się nie ma co zastanawiać, tu trzeba spierdalac! |
|
Twoja ocena: Ocena: 4.13 Punkty: 594 Głosy: 143 |
|
|
| Henryk ma 95 lat i mieszka w domu starców. Każdego wieczoru, po kolacji Henryk wychodził do ogrodu, siadał na swoim ulubionym fotelu i wspominał swoje życie. Pewnego wieczoru, 87-letnia Stefania spotkała go w ogrodzie. Przysiadła się i zaczęli rozmawiać. Po krótkiej konwersacji Henryk zwraca się do Stefanii z pytaniem: • Wiesz o czym już całkiem zapomniałem? • O czym? • O seksie. • Ty stary pierniku! Nie stanałby ci nawet gdybys miał przyłożony pistolet do głowy! • Wiem ale było by miło gdyby ktoś potrzymał go chociaż w ręce. I Stefania zgodziła się. Rozpięła Henrykowi rozporek i wzięła jego pomarszczonego fi**ka do ręki. Od tego czas co wieczór spotykali się w ogrodzie. Jednak pewnego dnia Stefania nie zastała Henryka w umówionym miejscu. Zaniepokojona (wszak w tym wieku o wypadek łatwo) poczęła go szukać. Znalazła Henryka w najdalszym kacie ogrodu a jego fi**ka trzymała w ręku 89-letnia Zofia. Stefania nie wytrzymała i krzyknęła ze łzami w oczach: • Ty rozpustniku! Co takiego ma ta lafirynda czego ja nie mam?! • Parkinsona... |
|
|
|
|
| Blondynka kupiła sobie sportowy wózek - Porshe. Już na pierwszej przejażdżce zajechała drogę wielkiej ciężarówie. Pisk opon... dym spod kół, wziuuu... trzask, prask i naczepa w rowie... Porszak zdążył szczęśliwie wyhamować, za kółkiem siedzi zblazowana blondi typu "no co, przecież nic się nie stało". Z kabinki Scanii wygramolił się mocno zdenerwowany szofer, wyciągnął z kieszeni kawałek kredy i narysował kółko na asfalcie. Następnie wyciągnął blondynkę, postawił w tym kółku i krzyczy: • Stój tu pokrako i nie ruszaj się stąd! Blondi stanęła posłusznie, a facet zabrał się za demolkę w Porszaku. Wyrwał drzwi, przednie fotele wyciepał do rowu, ogląda się za siebie... blondi nic - stoi i się uśmiecha... • Czekaj no... - pomyślał facet wyciągając majcher. Spruł dokładnie tapicerkę, podziurawił opony, ogląda się za siebie, blondynka chichoce... • Zaraz cię jeszcze bardziej rozbawię... Facet poleciał po kanister, oblał Porszaka i podpalił grata. Wraca do blondynki, a ta wciąż stoi, tylko buźka jej śmieje: • Hihi... haha... hihiii... • No i co w tym takiego śmiesznego? - pyta facet. • Hihi... a bo jak pan nie patrzył, to ja wyskakiwałam z tego kółka... |
|
|
|
|
| Trzy koleżanki wracały z imprezki, idąc obok cmentarza. W pewnym momencie zachciało im się siusiu. Na ulicy był duży ruch, więc zdecydowały się przeskoczyć przez mur. Kucnęły: jedna tu, druga tam, trzecia siam. Nagle zerwała się wichura! burza z piorunami! Wystraszone kobiety uciekły do domu przez cmentarz, krzaki, płot. Następnego dnia ich mężowie spotkali się przy piwku. • Znamy się już długo, to powiem wam, chłopaki, że chyba mnie żona zdradza! Wczoraj wróciła do domu późno i w podartych rajstopach - opowiada pierwszy z bardzo smutną miną. • Eee tam! To nic! Moja chyba też mnie zdradza! Mało, że wróciła późno i w podartych rajstopach, to jeszcze bez majtek! - żali się drugi. Na to trzeci się odzywa: • Panowie! To wszystko nic!!! Moja to na pewno mnie zdradza! Nie dość, że wróciła późno, bez rajstop i majtek, to na dodatek miała na sobie taką fioletową szarfę z napisem: "Nigdy Cię nie zapomnimy - Koledzy z Gdyni". |
|
|
|
|
| Przychodzi mały Jasio do apteki i mówi do aptekarza: • Proszę mi dać coś do zapobiegania ciąży! Aptekarz się zdenerwował i reprymenduje Jasia: • Po pierwsze - to o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos, • Po drugie - to nie jest dla dzieci, • Po trzecie - niech ojciec sobie sam przyjdzie, • Po czwarte - są tego rózne rozmiary. Jasiu też się w tym momencie wkurzył, więc mówi: • Po pierwsze - w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie, • Po drugie - to nie jest "nie dla dzieci", tylko przeciwko dzieciom, • Po trzecie - to nie dla ojca, tylko dla mamy, • Po czwarte - mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary. |
|
|
|
|
|
|
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz