2015/03/28
WIERSZYKI
Od sufitu do podłogi
niech Ci rosną długie nogi.
Niech Ci rosną długie uszy,
jeśli wiersz mój Cię nie wzruszy Jedzie biedny Mikołajek,
nie ma nawet paczki fajek.
Sprzedał sanki, renifera,
jest wkurwiony jak cholera.
Buty mu się rozjebały,
choć harował przez rok cały.
Kalesony ma podarte,
futro także gówno warte.
Nie pomoże mu nikt w biedzie,
wciąż wpierdala zgniłe śledzie.
Dawno zgubił już prezenty,
szwęda się jak pierdolnięty.
Choć już bardzo blisko święta,
on po dworcu się pałęta.
Najebany i beztroski,
bo to nasz Mikołaj z Polski! . POMÓDLMY SIĘ ZATEM O DOBRYCH MĘŻÓW:
Ojcze NASZ, który jesteś w niebie
Mamy taką prośbę wielką dziś do Ciebie
Daj nam faceta i ma być bogaty
Ma mieć Ferrari - za cash nie na raty
Duże mieszkanie, a najlepiej willę
Ma nas wciąż słuchać, nie tylko przez w chwilę
Ma nas zadowalać kiedy mamy ochotę
Śniadanie nam robić - nie tylko w sobotę
Oglądać romansy, biżuterię kupić
W życiu naszym nie będzie mogł się nigdy upić
Nie chcemy nigdy widzieć jego własnej matki
My wydajemy kasę - on płaci podatki
On nie ma kolegów - my mamy koleżanki
Kont ma mieć on wiele - okoliczne banki
Złotych kart bez liku, czeków co nie miara
Jak nam to załatwisz - wzrośnie nasza wiara AAAAAMMMEEEENNNNNN Kiedy jechol jo ciagnikiem
kiedy jo zoboczyl cie
tys na polu gnoj wozila
wtedy jo zakochol sie.
Tys najpiekniejsza z caly wsi,
wiec rozrzutnik kupie ci.
Ty bedziesz moja, ja bede twoj,
bedziemy razem wozili gnoj :) edzie biedny Mikołajek,
nie ma nawet paczki fajek.
Sprzedał sanki, renifera,
jest wkurwiony jak cholera.
Buty mu się rozjebały,
choć harował przez rok cały.
Kalesony ma podarte,
futro także gówno warte.
Nie pomoże mu nikt w biedzie,
wciąż wpierdala zgniłe śledzie.
Dawno zgubił już prezenty,
szwęda się jak pierdolnięty.
Choć już bardzo blisko święta,
on po dworcu się pałęta.
Najebany i beztroski,
bo to nasz Mikołaj z Polski! Śledzik
Wieść rozniosła się, że nowy
Nieznajomy wpłynął w nasze wody,
Taki sobie śledzik niepozorny,
Lecz ile narobił hałasu i szkody...
Na nic innych wyzwiska i okrzyki-
Precz ze śledziem! My go nie chcemy!
Dalej merda płetwą z uciechy,
Że go ludzie będą śledzić.
Chociaż burzą się tłumy w proteście
Nie chcąc mieć z nim nic wspólnego.
Szelma nic sobie z tego nie robi...
A że nieproszony...nic mu nie szkodzi. Niemożliwe!
Rano budząc się niedbale otwieram oczy
Jak co dzień, bez ochoty do roboty
A cóż to za dzień dzisiaj mamy?
Niemożliwe! Toż to niedzielny poranek!
U mnie niedziela leniwa
Na kanapie jak zwykle spoczywam
Przecie odpoczynek jest niezbędny
Siódmy z kolei raz w tygodniu
Nieszkodzi, że wokół kupa śmieci
Że, do mieszkania dobijają się sąsiedzi
Nic mi to nie przeszkadza
To co innym śmierdzi
Woda i mydło są mi obce
Puszki po piwie na podłodze
Po co wietrzyć mieszkanie
Lepiej się żyje we własnym smrodzie
Bez pracy nie ma kołaczy
A ja kołacze mam bez pracy
Znam ja się na rzeczy
Bo inni w pracy, a miasto mi płaci
Ach! Jakże piękne jest życie!
Kiedy nie trzeba nic robić
Spoko w domu, przy piwku
A wszystko inne samo się zrobi.
/Senna K./ 2009r
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz