2015/06/02

"Głosujący na Dudę wkrótce przekonają się, jak strasznie dali się oszukać"

02-06-2015 , ostatnia aktualizacja 01-06-2015 23:10
Agata Bielik-Robson
Agata Bielik-Robson  /  fot. Marek Szczepański
Andrzej Duda nie reprezentuje sobą tego, czym omamił młodych wyborców. Ci, którzy dali się uwieść hasłu zmiany, wkrótce się przekonają, jak strasznie dali się oszukać – mówi filozofka i publicystka Agata Bielik-Robson.
NEWSWEEK: Co te wybory mówią o nas, Polakach?AGATA BIELIK-ROBSON: Do głosu doszło pokolenie, które myśli w zupełnie inny sposób. Fakt, że bardzo dużo młodych wyborców zagłosowało na Andrzeja Dudę, oznacza, że wybrali nadzieję na coś nowego. Ludzie, którzy nie znali PRL, siermięgi lat 80., dla których doświadczenie opozycji i etos walki z systemem nie mają znaczenia, nie są już w stanie pozytywnie wartościować kombatanctwa. A przecież właśnie na kombatanctwie oparta była w dużej mierze kampania Bronisława Komorowskiego. Jedyna charakterystyczna cecha tej beznadziejnej kampanii, jedyny wybijający się ton brzmiał: „To ja jestem porządnym człowiekiem, który angażował się w walkę o wolność”.
Dlaczego dla młodych ludzi to nie ma już znaczenia?
– Nie tyle nie ma znaczenia, ile nie budzi dobrych skojarzeń. Przeciwnie, budzi gniew. Młodzi ludzie czują, że wolność, tak celebrowana przez kombatantów przy okazji różnych rocznic i system przez nich stworzony, z którego są tak dumni, daleki jest od doskonałości. Niewiele w nim miejsca dla młodych, bo tym miejscem jest praca. Młodzi ludzie w Polsce pracy albo nie mają, albo mają, ale na skandalicznych warunkach: umowy śmieciowe, brak gwarancji bezpieczeństwa socjalnego. Młode pokolenie uznało więc, że pokolenie kombatantów nagrodziło wyłącznie siebie, sobie przydzielając intratne posady i tym samym blokując ścieżki kariery młodym. Uznało, że w świecie kombatantów nie ma przestrzeni do życia dla młodych.
REKLAMA

– Wiek Dudy nie ma znaczenia. Jest po prostu człowiekiem, który znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Trafił na podatny grunt: ludzi bardzo spragnionych czegoś nowego, czegoś dla siebie. Nie należę do tego pokolenia, bo dla mnie kontekst historyczny wciąż jest ważny i czytelny. I wiem, że Duda nie reprezentuje sobą tego, czym omamił młodych wyborców. Nie gwarantuje wychylenia w przyszłość, pojednania narodowego i uleczenia wspólnoty. Jest emanacją ekipy zanurzonej w kontekście historycznym jeszcze bardziej niż PO i Komorowski.
Dlatego uważam, że młodzi, którzy głosowali na Dudę nie z racji swoich przekonań politycznych i sympatii partyjnych, ale dając się uwieść hasłu zmiany, wkrótce się przekonają, jak strasznie dali się oszukać. Gdy zaczną wracać dyskusje, które, jak się wydawało, odchodzą wraz z odrzuconym przez nich kombatanctwem. Wtedy przekonają się, że Andrzej Duda to taki no name, bo ani z niego bojownik o lepszą przyszłość, ani działacz opozycji.
A może właśnie dzięki temu, że jest no name, można było go wykreować i zobaczyć w nim to, co się chciało?
– Bardzo umiejętnie została rozegrana sprawa jego przynależności i nieprzynależności do PiS. To był ewidentnie kandydat Jarosława Kaczyńskiego, wystawiony przez niego bez konsultacji z partią, a jednocześnie Kaczyński schował się skutecznie na moment jego wyboru. Nie zabierał głosu, nie pojawiał się na spotkaniach. Nie było go nawet na wieczorze wyborczym. Krótko mówiąc, zrobił coś, do czego dotychczas nie był zdolny. Bo przecież zza marionetkowych kandydatów PiS, z prof. Glińskim na czele, zawsze wystawała głowa prezesa. Tym razem stało się inaczej i dzięki temu Andrzej Duda mógł grać sobą jak czystą kartą. Mógł stworzyć wrażenie: idzie nowe. Młodzi ludzie niepamiętający, że Jarosław Kaczyński może się schować tylko na pięć minut, uwierzyli w ten trik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz